Miałam dziś przeżycia ekstremalne, jak dla mnie... Łapałam dzikie koty do sterylizacji. Emocje takie, że nie wiem, czy zasnę... Miły pan ze schronu przyjechał, właściwie on pracował, a ja się denerwowałam....
Musze powiedzieć, że schronisko to oczywiście żadne dobre miejsce nie jest. Ale to nasze olsztyńskie przynajmniej działa na rzecz kotów z całego miasta. Dzisiaj oprowadziłam pana, pokazałam mu miejsca, a już pracownicy będą sami przyjeżdżać i sukcesywnie wyłapywać i kastrować koty. Jakie to szczęście, bo byłam sama, a teraz właściwie pan powiedział, że już nie muszę przyjeżdżać, że już będą sobie przekazywać i łapać, łapać i sterylizować do skutku. Uff... Myślałam, że jak złapiemy jednego to będzie sukces, bo one to dzikie dziki są i uciekają przed człowiekiem. Pan złapał za pierwszą wizytą aż trzy! Sukces, oby tak dalej....
