No dobrze, już zeznaję...
Mogę się po raz n-ty powtórzyć... jestem cienki Bolek, słaby charakter, żeńska odmiana męskiego histeryka... i co tam jeszcze sobie cioteczki winszują...
Moje zdenerwowanie sięgało stężenia pośmiertnego.
Położyłam się koło 2 a po 3 obudziła mnie Fiona wyciągając książki z półek... Jedzenia szukała czy co? Bo musiał być na głodzie.
Takeśmy się przebujały razem...
To przejdę od razu do MERITUM czyli wyników wizyty:
UWAGA: Żubr ma początki grzyba na obydwu uszkach. Mam smarować lamisillatem - w takim stadium powinno wystarczyć...
ale niestety, my też jesteśmy grzybiarzami
Ponadto niewielki stan zapalny przy ząbku, na razie nic poważnego, postaramy się przemywać, zobaczymy co dalej...
Uszka OK (oprócz grzyba ale świerzbowca nie ma), oczka też.
Wyniki krwi będą dziś po 16.00 albo jutro, choć nie stawiamy na jakieś problemy, ale sprawdzić trzeba...
No dobra, wracam do moich rozwlekłych i subiektywnych wrażeń.
Żubr cały czas wtulony we mnie, ładujący głowę pod pachę. Bał się bardzo i dygotał, ale pilnował się mnie...
Cholercia, omal mi serce nie pękło...
Spodziewałam się i większych i mniejszych trudności zarazem.
Już w samochodzie Żubr przytulił się, nie wydał żadnego dźwięku a włosy ze strachu wychodziły mu garściami. Weszłyśmy do gabinetu jak dwa wielkie koty bo ja też cała byłam w rudych włosach. Już tradycyjnie miałam pecha i musiałam przepuścić w kolejce poważniejsze przypadki (nie, nie złoszczę się, bo tak trzeba, ale nerwica mnie zżerała jak tak musiałam z biednym Żubrem czekać i czekać). Żubr nawet obwąchał się z innym kotkiem przez kratki transporterka... i nic...
Zachowywał się jak wystraszony, smutny futrzak, ale agresji w nim było minus jeden.
Kotek płakał... Zubr w stuporze nie wydał w czasie jazdy ani u weta nawet jednego dźwięku.
Serce mu biło mocno, był przyklejony do mnie jak kociorzep. Wygląda na to, że kosmiczno-kotmicznie się ucieszył z powrotu do domu... Czyżby bał się, że go znowu wywieziemy?
Czuję się lekko przejechana przez czołg albo jak masło rozsmarowane na zbyt dużej kromce chleba, muszę trochę odsapnąć.
Żubr chyba zaufania do mnie nie stracił, jeszcze bardziej się do mnie przyrzepił.
cdn