Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia. Za światełka dla Kruszyny. Może biegli razem, z Milusiem i było im raźniej.
Czasem myślę, że nikt już tu do nas nie zagląda, ale w chwili rozpaczy dajecie zawsze takie wsparcie, tyle serca i dobrych myśli. Dziękuję...
Nie wiem co, czy i kiedy wyskoczy z Barbarki, ale jedno jest pewne: jest jedną z najszczęśliwszych istot, jakie w życiu widziałam. Zawsze uśmiechnięta - wystarczy że spojrzymy na siebie. Mruczy, udeptuje...
Tak bardzo chciałam, żeby Pelasia zdążyła się chociaż uśmiechnąć. Tak bardzo mi żal, że nie udało się. Przez cały czas, kiedy u mnie była zadawałam jej ból kroplówkami, zastrzykami, nieustannym wpychaniem leków. Do samego końca.
Ale masz rację dune - chyba czuła mimo wszystko, że jest Bardzo Ważnym Kotem. Była taka smutna, ale zaczęła patrzeć wprost, przestała uciekać ze spojrzeniem. Może jednak czuła, mimo wszystko, że bardzo ją kocham...

Maluchy rosną. Siedzą jeszcze w klatce, bo trochę dziczą i nie są pewne czy ten dwunóg to swój, czy lepiej się bać.
W klatce bardzo im się podoba. Świetnie się bawią i robią okropny kipisz. Zjadają niesamowite ilości jedzenia i wypijają morze wody... Takie srajdasy...
Kaj jest najodważniejszy. Wczoraj pierwszy raz podszedł do mnie z własnej woli, przytulił się i włączył traktor. Ośmielona jego zachowaniem Tinka też włączyła motorek, chociaż wolała zachować dystans i musiałam ją troszkę „poprzekonywać” do pieszczot.
Ni, który przyszedł trzy dni później, dziczy jeszcze i muszę go za każdym razem wyciągać spod kuwety. Ale po niedługim czasie i on się rozmrucza...

Mruczą synchronicznie. Wystarczy, że Kaj zacznie, za chwilę mruczenie robi się potrójne. Na widok Kastorka mruczą jak szalone. Tak bardzo głośno, że słychać w całym mieszkaniu... Kastor speszony, nie wie co ma na to powiedzieć, tylko patrzy na mnie pytająco z lekkim przerażeniem w oczach.
Robimy małe wycieczki po mieszkaniu na rączkach. Cała trójka zgodnie stwierdziła, że kundel jest super!... Z akceptacją „odkocią” nie powinno być kłopotu.
Chajka na ich widok już rusza nosem po króliczemu...

Ruda Pokraka, to ruda Pokraka... Postaram się Beasiu o jakieś fotki Kardamosia niedługo

A teraz wiadomość dnia! Zacytuję z wątku Kiniusi:
hanelka pisze:KINIUSIA POJECHAŁA DZIŚ DO SWOJEGO DOMKU!!!Wszystko zapowiada się dobrze, ludzie, którzy ją wybrali, byli zaskoczeni, że jest aż tak śliczna. Dwoje starszych państwa, już na emeryturze, więc dziewczynka będzie miała „człowieków” w stałym dostępie.
I ZERO KOTÓW!!!
I muszę Wam powiedzieć - królewna będzie miała również gosposię! O!
Jeszcze w piątek wieczorem przytuliłam ją i szeptałam do uszka, że jej cudowny dom na pewno w końcu ją wypatrzy i będzie najszczęśliwszym kotem na świecie. Przytuliła się do mnie i zaczęła mruczeć...
A w sobotę rano telefon...
Przez drogę pomiaukiwała, ale nie była bardzo zestresowana. Na miejscu zaraz po otwarciu transportera wyszła i... poszła zamieszkać. Wskoczyła na parapet, na stół, pod stół, na tapczan, zwiedziła całe mieszkanie, ocierając się po drodze o wszystko. Zlokalizowała kuwetę, sprawdziła, gdzie stoi woda, pojadła trochę chrupek, które jej zawiozłam (jest teraz na karmie urinary, bo odczyn moczu wyszedł obojętny).
Ledwo zdołałam ją musnąć na do widzenia, nie miała czasu dać mi nawet buziaka...
Trzymajcie teraz kciuki, żeby wszystko już było dobrze!!! Bardzo proszę...
Bądź szczęśliwa, Kruszynko!
Powoli dochodzę do siebie. Taka szybka akcja...
I nagle puste miejsca... I stoję jak trąba z jej miseczką w porze kolacji...