Z Meonikiem znowu niedobrze. Ostatnio jadł słabo, kupy w zasadzie dzięki parafinie. Wczoraj już nie jadł wcale - myślałam, że to przez Lizaka, który Meonikowi wyżera każde "mokre" i wkurza tym burasa. Zauważyłam jednak, że Buranio jakby trudniej oddycha, z jedzeniem to w ogóle kicha, siku też nie było, a Meo przecież dużo sika. Dziś rano o godz.8 pognałam do weta. Brzuch był jak balon, do tego stopnia, że wetka chciała zrobić RTG. W obrazie w brzuchu tylko kupa i ogromne zgazowanie. Ale spojrzała na płuca i nie podobało się jej, podejrzewa płyn. Zrobiłyśmy drugie RTG - wysiadł prąd, zdjęcie się zepsuło podczas wywoływania. Meo dostał Furosemid, steryd Dexavon, antybiotyk, bo ma katar i gardło czerwone (pewnie zaraził się od Lizaka). Dr Małgosia powiedziała, że dostał dobrze, wszystko w kierunku tego płynu (ściągnięcie). W razie duszności mam dać Furosemid i pod tlen do weta. Powiedziała, żeby go nie stresować jazdą do niej, bo ona i tak nic innego nie wymyśli, a mógłby się zestresować i dostać duszności. No nic - nie będę dziś spać w nocy. Meo słabo chodzi, dziś już pił, bo wczoraj nic a nic. Dostał 15 ml parafiny i Metoclopramid na perystaltykę. Leży jak szmatka. Jak ja się znowu boję

.... brzuch ściśnięty. Stare koty nie chorują na FIP przecież

... Tak bardzo się boję.
Nie teraz Meoniku, błagam nie teraz!!!!Lizak ma katar już ropny, nie miałam fizycznie kiedy z nim pójść do lekarza. Dostał Betamox, krople do oczu, mam jeszcze kupić maść. Gnojek jest potwornie namolny, H&M mają go serdecznie dość. Podgryza Hugcia, który na niego warczy, gryzł Meonika w ogon, kiedy ten pił. Mnie też wkurza swoją namolnością.