» Sob sty 30, 2010 15:47
Re: Król Lulian zwany Ancymonem i ja niegodny narzekacz
Muszę Wam coś napisać, pewien ciąg wydarzeń opisać. Nie wyciągam (tutaj) z niego wniosków, bo... bo nie wypada, bo trochę to dziwne, ale we wszystkim bardzo kocie.
Ostatnio mam złe dni. Niby nic ale wszystko się wali, w mojej głowie i poza nią niestety też. Jest źle, niby się uśmiecham ale wewnątrz jest mi bardzo źle, walczę z pewną myślą, pewnymi uczuciami ale one uparcie powracają a co gorsza ewoluują. Rozumiecie? Czytam sobie też Cejrowskiego. Jedząc śniadanie byłam na momencie o sile myśli, że to co myślimy jest bardzo silne, a słowa to tylko werbalizacja i że tak rozumieją nas zwierzęta. Fajnie wytłumaczone, kto czytał pewnie kojarzy. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na Ancego moszczącego się na górnej półce. Po chwili pomyślałam, że to mój obrońca, że dlatego ze mną jest. Silny, młody, charakterny, zdecydowany indywidualista o zaskakująco dobrym sercu. Bardzo magiczny kot, mój Strażnik. Niedorzeczność tej myśli odrzuciłam i opowiedziałam wszystko Ancemu. Na chwile poprawiło mi to nastrój, ale tylko na chwilę. Poszłam do sklepu a czarne myśli w wielkiej kumulacji wróciły. Usiadłam na łóżku, odpaliłam laptopa, przykryłam się kocem i zamiast spróbować im zaradzić to.. zaczęłam robić to co je mogło podsycić. Bardziej tak odruchowo niż świadomie. Już miałam zrobić coś co obiecałam sobie, że przeze mnie już zrobione nie będzie kiedy przyszedł Ancy, rozmruczał się, strzelił mi baranka i zaczął sobie mościć miejsce na moich kolanach. Laptop zdjęłam robiąc Księciu miejsce, jedną ręką stale gładząc, przytrzymując Ancego i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Ancy tak nigdy do mnie nie przyszedł. Ostatnio zresztą w ogóle nie przychodził, jak spał to z mą na łóżku i też zawsze w nogach. Ja Go zaniedbywałam, trochę nie umiałam się odnaleźć. Po przeczytaniu, jakoś mi się w głowie ułożyło, nawet pomyślałam, że będzie bardzo długa i trudna praca przede mną żeby nadrobić stracony czas.
Ancuś teraz dalej śpi u mnie na kolanach, rozmruczany, z podparciem w mojej dłoni.