A dziękujemy. Pełna stabilizacja. Nikt nie kicha, nikt nie wydala robali (wszyscy dostali po tabletce ze względu na wspólna kuwetę i Władeczka i byli przy tym ogromnie grzeczni wszyscy- nikt nie protestował, nie uciekał, nie wypluwał), apetyty dopisują, niektórym małym kotom w łatki nawet bardzo..

właściwie całym czarnym również...
Seidhee miała lekki stres po kontakcie z kotami z PP ale na szczęście juz ponad tydzień minął i nic się nie przywlokło.
Menażka jest ukochana, jakoś częściej sie ostatnio wywala przed nami na boczek i patrzy w oczekiwaniu na miażdzenia, tarmoszenia i ugniatanie tłuszczyku, i dopiero jak jej od tego wypadnie sporo kłaczków to sie otrząsa i idzie
Laoś zawsze gotowy na mizianki oraz totalną rozpierduszkę. Jin i jang w pełnej równowadze
A mały wytraca energię na wszystkie możliwe sposoby, mrucząc pobiera z pokarmu nową, trochę śpi i dalej..
Czekamy cierpliwie na domek.........