Dopadło mnie wg słów mojej lekarki weekendowe przeziębienie lub choroba klimatyzacji
Oficjalnie do czwartku jestem na zwolnieniu – nieoficjalnie chyba będę musiała pójść wcześniej do pracy
Ale zobaczymy - na razie leżę w łóżku i przesypiam większość dnia
W piątek byłam na lodach, odwiedziłam naszą kochaną Dorotkę i umówiłam się na strusie i grilla w weekend
wieczorem zaczęłam ciągać nosem, w sobotę rano obudziłam się z gorączką i katarem takim ze odbijałam się od ścian
Cały ładny weekend spędziłam w łóżku usiłując jakoś przeżyć – w poniedziałek zajechałam do lekarza
dostałam antybiotyki – katar przeszedł – załadowało mi za to gardło
Koty przeszczęśliwe że Duża jest w domu i może wygłaskać paskudy
co prawda to że zajmuję łóżko trochę im przeszkadza bo leżę na trasie szybkiego ruchu
i mogłabym może przenieść się na kanapę, która jest trochę bardziej z boku
Może będzie trochę zdjęć z tego mojego leniuchowania
ale to jak już wrócę do żywych bo na razie robię sobie odwyk od kompa