Koty z ZOO z o.o.! Teri nie żyje [']

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 18, 2008 16:03

Bardzo, bardzo się cieszę z Lusiczki :D

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Czw wrz 18, 2008 16:17

Dopiero doczytałam.
Za Lusiaczka :ok: Musi być dobrze.
A zdjęcia tymczasa gdzieś w necie są.
Fajnych masz pomocników przy maluszku.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Czw wrz 18, 2008 19:00

joshua_ada pisze:[Ada -po telefonicznej relacji Mamy - głosem komentatora sportowego:] Lusiczka zjadła SAMA z miseczki rozpuszczonego convalescenca! Yeeeeaah! :dance2:


Jak ja się cieszę :D :dance: :dance2:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Czw wrz 18, 2008 21:49

Zdrowiej Lucynko :ok:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt wrz 19, 2008 11:29

"Przywiało" mi kolejnego kociaka wczoraj późnym wieczorem.
Porzucony lub podrzucony (potem napiszę).
Ok. 2 m-cy, koci katar, siedzi w łazience, dziś drugi raz antybiotyk. :( :( :(

Lusiczek wychodzi na prostą, usamodzielnia się.
Spokój od kliniki - dopiero kontrola we wtorek. :ok:

Poza tym chyba przeziębiłam Kociego - zaraz idę z nim do kliniki. :oops:
Myśląc, że jest cieplej wczoraj chyba zbyt wietrzyłam mieszkanie.

Nawet nie mam czasu na wątek, na adopcje Fredzia.
Ale mam nadzieję, że już nic gorszego sie nie przytrafi? :roll:

Zawsze uwielbiałam wrzesień. Mój ulubiony miesiąc. Teraz się zastanawiam, ile mam jeszcze czasu zanim zwariuję...
I co z naszym urlopem?...
:roll: :roll: :roll:
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Pt wrz 19, 2008 11:52

Kolejny tymczas?
Aduś, trzymaj się zatem dzielnie :ok:

Bardzo się cieszę, że Lucynka lepiej, może teraz ta siła do życia jej wróci :wink:

No i nie przeziębiaj koteczków :wink:

Przesyłam głaski dla puchatków :D

Mereth

 
Posty: 12519
Od: Pon paź 01, 2007 10:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt wrz 19, 2008 12:01

Te króweczki takie wrażliwe. Pysia też kichała. Na szczęście wystarczyło, że się wygrzała i psiki przeszły.
Koci nie chorujemy.
Kolejny tymczas, to masz urwanie głowy teraz.
Najważniejsze, że Lusia wychodzi na prostą, dzielna psinka.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pt wrz 19, 2008 14:52

Dziękuję za kciuki i życzenia i ciepłe słowa! :1luvu:

Obliczyłam, że to już czwarty tymczas od początku sierpnia :?
To dużo jak na tymczasowy dom nietymczasowy... :roll:

Capone (aka Blacky) siedział wczoraj na klatce u mojej Mamy.
Mama dokarmia koty, widocznie ktoś, kto wie, w której klatce mieszka podrzucił kota :evil: myśląc "niech go babka weźmie i się nim zajmie".
Nie jest zapewne zbiegiem okoliczności, że niedawno ktoś podrzucił kotka do budki w ogródku innej karmicielce...
Capone ma trochę więcej niż 2 miesiące, a wczoraj miał gluty jak stąd do Tokio 8O
Wiadomo, moja Mama ma Lusiczkę na głowie, więc ja akcja: ręcznik, kot na ręce, obejrzałam pysio no i szybko na Mokotów do całodobówki, po drodze telefon do tatuta z taką nowiną (i obawa, czy już mam się pakować z kotami, czy nie :twisted: ).
Kociaczek dostał antybiotyk, kroplówkę, wzmocnienie i frontline na pchły.
Na razie mamy go wyleczyć, potem będziemy się martwić o odrobaczenie i ewidentnego świerzba (na razie czyszczę oliwką).
Pani doktor (dyżur nocny, pierwszy raz ją widziałam) orzekła, że "rokowania ostrożne", ale moim zdaniem - taką mam nadzieję - Capone z tego wyjdzie. Najważniejsze, że temperatura nie jest taka niepokojąco za wysoka, sam je, sam pije, oczywiście mizia się jak osierocony kociak (łącznie z dawaniem brzucha) i bawi się piłeczką (sic!).

(O Bingusiu myślę często, więc nie może nas kolejny koteczek zostawić. Binguś był w znacznie gorszym stanie, karmiony strzykawką...)

A Capone jest piękny choć jeszcze "fafluniasty". Czarno-dymny, białe skarpety, biały krawat i pysio. Tatut stwierdził, że wygląda trochę jak amerykański mafioso z lat prohibicji, więc został Capone :wink: :D
(Blacky mi się wcisnęło tak bez zastanowienia, jak mi kazali coś w klinice do szybkiej rejestracji wymyślić) :oops:

Jak ochłonę od sytuacji, że Tasia z Fredem wariują po domu jak stado koni, jak ochłonę od zapalenia górnych dróg oddechowych Kociego (na szczęście nie groźnego), jak ochłonę od małej sierotki zamkniętej w łazience i Norci patrzącej na mnie z politowaniem, to postaram się wstawić trochę zdjęć tego cyrku :spin2: :spin2: :spin2:

No i ja chcę na urlop!!! Tylko czy nie skończy się na samym chceniu na razie? Nie marzy mi się urlop w listopadzie, kurdeblaszka :(
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Pt wrz 19, 2008 15:01

Aduś, tulę, wierzę że masz szaleństwo, ale jak dobrze, ze przyjęliście tego maluszka!
Trzymam mocno kciuki za całe stado, Lusiczkę zaocznie i za Was Dużych

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pt wrz 19, 2008 17:00

O rany Aduś - JESTEŚ WIELKA, a Twój TŻ ........ :1luvu: :love:

Mocne kciukasy ZA WSZYSTKO, za zdrowie wszystkich zwierzaków i za Wasz urlop :ok: Będzie dobrze, no po prostu musi być dobrze :ok: :ok:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pt wrz 19, 2008 21:10

Capone świetnie imię, będzie z niego niezły rozrabiaka. Przy takim imieniu nie ma wyjścia trzeba szybko łapać formę i pokazać co mogą kociaki.
Ada jesteście wspaniali.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon wrz 22, 2008 16:43

U Lusiczka znacznie znacznie lepiej. Prawie jak było przed.
U Kociego lepiej.
U Capone - niedobrze - mimo leczenia i wspomagania, zrobiła się nadżerka na języku, a oczy dużo gorzej niż były. Dziś znów wizyta w klinice - zobaczymy co dalej. Martwię się...
Muszę poobserwować Tasię - czy nie przeziębiła się tak jak Koci.
U tatuta i mamuta - jako tako - trzeba sobie radzić, choć zmęczenie duuuuuże.

Ładnie proszę o kciuki za wszystkich chorowitków, aktualnie najmocniejsze za Capone. I za Lusiczkę - coby to najgorsze już nie wróciło.


(a urlop przesunięty... Jak najbliżsi chorują to trzeba się po prostu poświęcić. Zdarza się...)
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Pon wrz 22, 2008 18:01

Kciuki dla stadka i dla Dużych są :lol: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Śro wrz 24, 2008 7:11

Każdego dnia myślę, że gorzej już być nie może. I każdego dnia się mylę.
Chorują aktualnie wszyscy - łącznie z tatutem. Zdrowa ja i mały Fred (sama nie wiem, czy tak zostanie, czy i my polegniemy?).
Capone balansuje na cienkiej granicy. Dziś jedziemy do innej kliniki, boję się myśleć, co dalej...

Lusiczek miała wczoraj kontrolę - z odruchów pani doktor była zadowolona, ale jak się dowiedziała, że Lusiczka tak mało śpi (łącznie 7 godz. na dobę), to powiedziała, że to nadal konsekwencje neurologiczne, pocmokała z niezadowoleniem i znów zaleciła ograniczenie bodźców zewnętrznych, czyli Lucy wymaga duuuużo spokoju. W piątek znów kontrola.

Ja już nie daję rady... A muszę.
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Śro wrz 24, 2008 9:15

joshua_ada pisze:Każdego dnia myślę, że gorzej już być nie może. I każdego dnia się mylę.
Chorują aktualnie wszyscy - łącznie z tatutem. Zdrowa ja i mały Fred (sama nie wiem, czy tak zostanie, czy i my polegniemy?).
Capone balansuje na cienkiej granicy. Dziś jedziemy do innej kliniki, boję się myśleć, co dalej...

Lusiczek miała wczoraj kontrolę - z odruchów pani doktor była zadowolona, ale jak się dowiedziała, że Lusiczka tak mało śpi (łącznie 7 godz. na dobę), to powiedziała, że to nadal konsekwencje neurologiczne, pocmokała z niezadowoleniem i znów zaleciła ograniczenie bodźców zewnętrznych, czyli Lucy wymaga duuuużo spokoju. W piątek znów kontrola.

Ja już nie daję rady... A muszę.

Wierzę w Ciebie i wspieram na odległość. NIedługo wszystko się poprawi, zobaczysz :)

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 54 gości