» Pon mar 08, 2021 21:17
Re: Kropek i Kicia [Kurdupel i nie tylko]
Nic ważnego się nie dzieje. Mam wrażenie, że raczej mało jedzą ostatnio (szczegolnie Kicia), choć po kuwecie i okraglych boczkach tego nie widać.
Jeśli coś mnie wkurza, to to że koty mnie za przeproszeniem olewają. Kicia to ewidentnie kot mej zony, co dziwnym nie jest, bo to ona ja latami dokarmiala. Mnie toleruje, a jak ma dobry humor to nawet otrze sie o nogi, a poglaskana zamruczy. Nic wiecej. Kropek zas - niby jemu obojetnie kto glaska, byle glaskal... ale on tez faworyzuje zone. Jak ona wraca z pracy - Kropek z wrzaskiem pod drzwiami, a Kicia przycupuje gdzies w poblizu i tez na nia czeka.
Gdy ja wracam - spia, nawet lbow nie podniosa.
Gdy ja jestem w domu - kotow nie ma. Sa, ale ich nie ma. Ozywiaja sie po powrocie zony.
Z jednej strony fajnie, bo mam w sumie swiety spokoj, a Kropek medzi glownie zonie i pod jej nogami sie placze nieustatnnie.
I ze potem bedzie mniej zal, gdy kiedys sobie pojda.A widze, ze z wiekiem znosze te odejscia coraz gorzej.
Z drugiej tym bardziej brakuje mi Mopika - on byl"nasz" ale jednak moj, Z zona lubil sie bawic, owszem, ale to do do mnie przylazil bym go wzial na rece, jak mu na duszy bylo ciezko, I widac bylo, ze to mu sprawia przyjemnosc. Mnie zreszta tez. I po mojej stronie lozka spal.
A teraz - coz, Kicia po 3 latach nie da sie wziac na rece, a Kropek czasem wlezie na kolana, owszem, ale glownie wtedy gdy pracuje. A wziety na rece sztywnieje - kiedys sie jeszcze wyrywal, dobre i to. Ale u zony - owszem, owszem...
Tak, ze mam dwa koty, ale w sumie to czuje, ze nie mam ani jednego. Takie dolujace to.

Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.