
i muszę, no muszę, bo inaczej się uduszę - witz jest gruby i mam świadomość, że może spowodować czyjeś zażenowanie, ale....
yyy, no cóż, kto mnie poznał na tym forum, ten wie, że niczego dobrego po mnie nie może się spodziewać

a już na pewno niczego poprawnego ;>
no dobra. Żarcik związany jest z dr Watsonem i Sherlockiem.
I leci tak:
Dr Watson udał się do Holmesa z prośbą.
- Drogi Sherlocku - rzekł - martwię się o twoje zdrowie. Wciąż palisz! Ciągle widzę cię z fajką...
Wedle ostatnich doniesień naukowych, palenie jest niezwykle szkodliwe. Nie mogę znieść myśli, że szkodzisz sam sobie, a ja nie mogę nic z tym zrobić, zatem apeluję - przestań palić, drogi przyjacielu...
Niestety. Uzależnienie Holmesa było na tyle silne, że uśmiechnął się do doktora, podziękował za troskę i odrzekł, że nie ma takiej możliwości, on palenie uwielbia i palił będzie, kropka.
Watson wziął się zatem na sposób i jął myśleć, jakby tu obrzydzić przyjacielowi fajkę i wszystko, co z nią związane.
Któregoś dnia wpadł na pomysł dość ohydny, ale, jak uznał doktor po namyśle, mogący przynieść sukces.
Tak więc zakradł się do gabinetu Sherlocka, chwycił jego ulubioną fajeczkę i...
wetknął sobie jej ustnik głęboko w.... rzecz medycznie zwaną rectum.
Po miesiącu... cóż, po miesiącu Sherlock palił nadal, zaś Watson.... cóż, w pewien sposób też się uzależnił.....

OLABOGA! za Misiosikacz z zegarkiem w dupinie! ;>