Broszka zakończyła trzydniowe odrobaczanie.
nie widziałam już robali w ostatnim urobku
odżyła i znowu szaleje, ale nie widzę poprawy oddychania
natomiast przestała pokasływać
Apetyt ma wciąż ogromny: je a raczej wrzuca w siebie szybciutko swoje porcje i bezpardonowo odgania seniorki od ich misek...
Przyznam, że mam trochę z tym problemu bo każe futro ma inną dietę: Broszka-wątrobową, Inka-alergiczną, Bruster (otyła) -light, Kulka (padaczkowa) - normalną, ale jest strasznym niejadkiem, trzeba ją namawiać na jedzenie i musi mieć odpowiednie, spokojne warunki a nie dyszącą Broszkę na plecach... muszę pilnowac żeby była najedzona bo kiedy nie je to źle się czuje i kończy się to czasem atakiem...
Broszka wprowadziła straszny zamęt w moje stado tetryków - ale myślę że bardzo pozytywny zamęt
no i bezlitośnie pokazuje mi jak bardzo nasz dom nie jest przystosowany do takiego wszędobylskiego pełnego energii i ciekawości kociaka - wciąż zbieram to co pozrzucała, zabezpieczam niebezpieczne dla niej przedmioty itp
aha, rana na uchu Inki i dziąsła nadal jest bez zmian - sam steryd, mimo że b.silny najwyraźniej bez antybiotyku w ogóle nie działa
dziś mija tydzień i mamy przed sobą jeszcze tydzień kuracji ale jutro porozmawiam z wetem czy jest w ogóle sens ciagnąć to dalej...