Pan Wielka Bojowa Pantera Czarna nauczył się wczoraj wieczorem kolejnych dwóch bardzo ważnych rzeczy - mruczenia na zawołanie i pocieszania pańci
To prawda, że wróciłam wczoraj z pracy skonana jak nie wiem co.... nic dziwnego, dzwigałam koło 40 kilogramów

Jak usiadłam to nie miałam siły wstać za bardzo. Kociaki nie zarządały od razu jedzonka, dały mi diabełki troch odpocząć

Po kolacji kolejno przychodziły do mnie, ocierały się, mruczały, jakby mówiąc, że jak się położę to wygrzeją wszystkie bolące miejsca

I rzeczywiście, zaczęły to robić

Przyszedł nawet Cukierek i tak nieśmiało dotknął języczkiem mojej ręki i zaczął lizać z takim zapamiętaniem

Złapałam tego małego i ułożyłam sobie na klatce piersiowej. Garfildek oczywiście próbował wejść na mnie aby zrobić to samo, ale nie pozwoliłam mu - nie był zachwycony

za to zaczął ugniatać i ślinić rękaw mojej koszuli, głośno przy tym mrucząc. Cukierek nie chciał być gorszy, więc podpatrzywszy zachowanie starszego kolegi zaczął też zaciskać łapki i traktorzyć
A teraz po śniadanku morduje wszystkie szlufki od mojego plecaka
