» Pon wrz 28, 2009 15:40
Re: 9-letnia kotka przyniesiona DO UŚPIENIA-wsparcie finans.PLIS
Może być tak, że szybko będą pojawiać się wznowy. Ale może być też tak, że szybko usunięte zmiany wznów nie będą dawać. Nawet lekarze są bardzo oszczędni w sądach na Meli temat. Bo u niej to wszystko dzieje się dziwnie. Generalnie jest tak, że jak powstaje jakiś guz, to już po prostu jest, co najwyżej z czasem się powiększa. a u Meli te guzy raz są, raz ich nie ma. Miała też przecież jednego po prawej stronie. I zniknął. Nie ma go. Jest czysto. Wczoraj jak Mela była uspana do zdjęcia szwów wymętoliłam ją 'do spodu'. Dlatego chirurg mówi, że o ile zazwyczaj gruczolakorak rokuje raczej kiepsko, to u niej hmmm.. zobaczymy.
Jak przeczytałam wynik his-pat, to nogi się pode mną ugięły. Za 2 tygodnie minie 11 lat, jak po walce z tym nowotworem pożegnałam swoją Burwę. Tyle, że u niej guzy nie znikały. Nigdy.
Mela jest wielką zagadką. Nikt wcześniej nie widział takich pojawiających się i znikających guzów. Ja jestem pewna, że lekarze mi nie wierzyli, jak na początku mówiłam, że 'tu też był 4 dni temu guzek, tylko zniknął'. Dopiero jak meldowałam się z Melą regularnie na konsultacjach - obserwacjach, to się okazało, że tak jest. Zresztą w dniu operacji też okazało się, że którys z guzów po lewej stronie zniknął.
To znikanie daje mi nadzieję.
Próbowałam wczoraj pokopać w necie o gruczolakoraku. Niewiele znalazłam. Jak ktoś z zaglądających ma jakieś cenne wiadomości - będę bardzo wdzięczna za podzielenie się. Może coś się zmieniło w leczeniu przez te ponad 10 lat, od kiedy temat dla mnie się skończył.
Mela dziś jest głęboko nieszczęśliwa. Wykombinowałam wiązanie kaftana, które uniemożliwia jej lizanie pachwiny. A przy okazji bardziej przeszkadza w chodzeniu. Więc leży. I oczywiście olała swój kocyk na sofie. I parę godzin później mnie, jak niosłam ją do kuwety. Oczywiście na sobie miałam jedyną uprasowaną koszulę, i oczywiście spieszyłam się na spotkanie. Mela uczy mnie wyjątkowo szybkich ruchów.
Na razie bardzo chciałabym, żeby zagoił się ładnie szew, zdjąć jej kaftan, i żeby mogła normalnie funkcjonować. A na resztę, nie oszukujmy się, wpływu dużego nie mam.