sory, ale poprostu widzialam jak ten kot na to czekal, a u was jak na zlosc wszystko sie przeciagalo. Juz kilka razy bylo mowione, ze kocio w ciagu kilku dni sie do was mial przprowadzic i znow cos wyskoczylo w ostatnim momencie. Wkk..lo mnie to, ze to sie tak ciagnie i ciagnie bez ostatecznego terminu ciagle! Ja bron boze nie ma do was zadnych pretensji! Zal mi kociaka bylo, bo widzialam jak na to czeka! Co przychodzilam do Justy, to najpierw kicius sie ozywial, a potem jak sie polapal, ze to nie wy, to markotnial i odchodzil ze spuszczonym ogonem. Wybaczcie, ale byla juz raz sytuacja u Justy, ze jeden kocio mial domek zaklepany, termin przeprowadzki prawie ustalony, tylko transportu nie bylo i sie sprawa przedluzyla. Potem, jak sie transport znalazl kicius zlapal grzyba. I znow wszystko musialo poczekac... W miedzy czasie domek bez slowa sie wycofal, a kot czekal i czekal... Nie chcialabym, zeby jeszcze jakiegos kota to spotkalo! Po tej sprawie niestety ale jestem troche nieufna, jesli ktos deklaruje sie adoptowac kota a cos staje na przeszkodzie i adopcja sie przeciaga...
Ciesze sie, ze wreszcie wszystko u was sie wyjasnilo, ze w koncu kicius sie przeprowadza.

Wiem, ze to nie wasza wina, czy zlosliwosc, ze sie wiele rzeczy tak strasznie przeciaglo, nie pije do was!
Mam nadzieje, ze bedzie wam sie razem zylo jak w bajce: dlugo i szczesliwie, bo Marleyek bardzo na to zasluguje

No to, kocie, pakuj walizki i zmykaj wreszcie do dluuugo oczekiwanego domku

Wiem, ze bardzo dlugo czekales, jescze tylko 2 dni, ostatnie 2 dni i wreszcie bedziesz mial swoich duzych na codzien!
