Pędzelka rano odebrałam z lecznicy, oczywiscie na powitanie był milion baranków
Ale ogólnie Pędzel jest wystraszony i zestresowany potwornie. Dostał koreczek do cewnika, ale każde zdejmowanie i zakładanie to wrzask, próby bicia, gryzienia i prychanie. Właśnie zdecydowałam że wolęza nim chodzic i wycierać, niż go jeszcze dodatkowo stresować.
Nie jest w super formie - chowa się, zjadł niewiele, sporo pije.
Widzę że Franiowi nie podoba się jego zapach - próbuje do niego startować ze złością, ale widzę że się jednak powstrzymuje.
A Tosia.... Tosia wczoraj pierwszy raz w życiu przyszła do mnie z cichym miauko-mruknięciem, i zaczęła ocierać się o moje ręce i domagac pieszczot

mrucząc przy tym rozkosznie.....
Od Majki miałam wiadomość, że wczoraj wieczorem się tak rozbrykała, że zasnęła pod kołdrą obok syna nowej pani. Dziś chowa się po kątach, ale do jedzenia wychodzi - domek opisał to słowami "ale apetyt to ona ma

"
znaczy- jest dobrze
Oczywiście bardzo proszę kciuki za Pędzelka- no i nie wygłupiajcie się, tym razem konkretne kciuki, raz a dobrze, niech już się biedak z tej choroby wygrzebie ......