U nas znowu nie za fajnie..... Właśnie wrócilismy od weta .... Nie znoszę piątków 13-tego ..... Najpierw w lecznicy spotkalismy bardzo miłą panią z córką i maleńką 9 - cio miesięczną koteczką- czekały na "standardowy zabieg sterylizacji" ..... Niestety nie był on standardowy - malutka śliczna króweczka zasnęła na zawsze ['] .... Śpij Malutka spokojnie ... brykaj szczęsliwie za TM ..... Teraz ja się zastanawiam - czy sterylizować Tosię - wiem, że takie "wypadki" się zdarzają, że rzadko, że ..... Ale poczułam się bardzo dziwnie, łzy stanęły mi w oczach, a pani z drugą koteczką prawie wpadła w panikę - zabieg tej kotki został przełozony ..... Ciagle mam przed oczami Króweczkę przed narkozą - taką śliczną, mruczącą i rozbrykaną .... I potem jak jechała na salę operacyjną, tak spokojnie sobie spała ..... <beczy>
Gdy miałyśmy wejść do gabinetu było juz grubo po 21 .....
Rosie wylądowała tam - bo była niewyraźna - w sumie nic nie wskazywało na nerkowe problemy - kota nie wymiotuje, siooosia, kupale w normie, apetyt słabszy - ale w sumie coś tam je, z pysia nie śmierdzi ..... No więc raczej to nie nerkowe przyczyny - ja stawiałam na jakąś infekcję, może jakiś wirus, może ją gdzieś zawiało ..... Ale kota nie ma gorączki - temperatura standardowa 38,6 .....No wiec pan doktor dokładnie wyoglądał pysia i gardełko, obsłuchał krtań i płucka .... No i okazało się, że te przewlekłe kaszle Rosie to nie mój wymysł, i najprawdopodobniej nie astma ....

Najprawdopodobniej to jakaś przelekła infekcja - o podłożu baktryjnym, i najprawdopodobniej całe "drzewo oskrzelowe" jest zapchane - stąd niewydolność oddechowa Rosie i jej kaszle - także lekkie niedotlenienie. Pan doktor wypytywał nas czy Rosie bardzo się denerwuje jak jeździ do lecznicy, czy ogólnie jest nerwowym kotem .... Nie bardzo wiem dlaczego ???? Z resztą co wizyta dowiadujemy sie czegoś nowego .... Rosie najprawdopodobniej była maltretowanym kotem - ktoś wybił jej zęby .....
Na razie zalecenia mamy takie - 3 razy dziennie aminofilina z syropem z babki lancetowatej ... Jutro jedziemy na kolejną wizytę, żeby zobaczyć czy to podziała na zatkane oskrzela .... Dodatkowo zrobimy małej USG, zeby sprawdzić co w srodku kota siedzi .....
Biedna ta nasza Rosie - za to jak wracaliśmy do domku - całą drogę głośno mruczała w kontenerku ... Atego nie robi prawie nigdy , tzn. nie mruczy ....
Mam nadzieję, ze wreszcie uda nam się poprawić oddychanie Rosie ... Myślę, że to moze też tłumaczyć odwieczne wysokie WBC w morfologii Rosie ..... Czy sie może mylę ??