Ja tu nic nie chcę mówić, ale jestem w domu u tych dużych już miesiąc Nie mam już świerzba, jestem elegancki i wymuskany - i łobuzuję się z tym czarno-białym grubaskiem ze zdjęć wyżej Ganiamy się we dwóch jak szaleni, gryziemy, on mi siada na głowie, a czasem ja jemu... Najbardziej lubimy się ganiać o 5.30 rano
Za to śpię z Rudym - na kołdrze dużej. Czarno-biały śpi trochę dalej; duża mówi że on się jeszcze nie może zdecydować żeby się przestać bać. Ja tam nie wiem, czego on się boi, a on nie chce mówić. Rudy mówi że teraz to on już jest super-hiper-wyluzowany w porównaniu z tym co było jak tu przyjechał
Duża mówi o naszej trójce: Gruby (o czarno-białym), Chudy (to o mnie - ale już niedługo ) i Rudy
Tak Pico wyglądał, kiedy mokkunia zabrała go z łódzkiego schroniska:
To dla Ciebie Pico, dla Twoich Dużych i Twoich Braciszków
Cieszę się, że masz taki wspaniały domek. Chciałabym, żeby każdy kociak tak jak i Ty znalazł swoje szczęście.
Brzucho widzę rośnie, Duża dba o Ciebie, już nie masz patyczakowatego wyglądu Ty chyba wiesz, jak dobrze trafiłeś...
Mnie nieustająco zadziwia, że przy czesaniu z Pico wyłazi tyle kłaków co z puchatego "półpersa" Rudego A jego sierść wcale nie wygląda na taką gęstą...
W ogóle ewenement: trzy krótkowłose kocury a kołtunią się że strach
To było jakoś rok temu. A było tak http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=1155888#1155888 Nie wiedziałem wcześniej że można się tak bać. Że spotkanie z ludźmi może tak boleć. Że moi duzi pewnego dnia mogą mnie po prostu nie chcieć
Umierałem wtedy tam, na schodach, na zimnym kamieniu. Bolały żebra, bolało oko, wszystko bolało. A najbardziej to, że nikt mnie nie chciał.
Dziś już od prawie roku mam dom. Jednak ktoś mnie zechciał - takiego połatanego kotka bez oczka i z dużą blizną w złamanym brutalnie sercu... Ale wiem co to znaczy bać się i uciekać. Wiem jak to jest, kiedy się czeka na swojego kogoś. Wiem jak się czuje odrzucony, wyrzucony z domu kot...
Z okazji świąt życzę wszystkim moim czekającym na domy kocim przyjaciołom, żeby te domy ich znalazły. Żeby jakieś ludzkie serce zabiło żywiej na ich widok. Żeby czyjaś dłoń zatrzymała się na ich futerku i głaskała je już zawsze. Bo kotu do szczęścia potrzebna jest tylko świadomość, że jest CZYJŚ.
A ludziom życzę żeby uśmiechali się. Do kotów i do siebie nawzajem.
Nie znalam przedtem historii Nemo...
to nic, poplaklam sobie teraz dopiero.
Wesolych swiat Nemo, dla Ciebie, braciszkow Rudego i Multikolorowego, oraz dla Twoich Kochajacych Cie Duzych.