Czesc Kochani

Bardzo dziekuje za kazdy wpis, slowa otuchy. Lilianko nic mnie nie urazilo. Wiem że glowa muru nie przebije, ale po tej drugiej stronie nie jest tak lekko, zeby tak myslec. Za kazdym razem, kiedy widze co choroba robi Kitusi, mam skurcz serca, że nie moge nic zrobic i mam wyrzuty sumienia. To nie jest fajne uczucie, ale wiem ze nie jestem jedyna. Ze tak i wsrod kotow i ludzi wyglada to tak samo. Wetka mowi, ze Kitusia mi powie, kiedy ja bedzie bolało... Wiecie jakie to ochydne uczucie budzic sie co rano i wiedziec, ze ten moment jest coraz blizej nie dalej? Bo to miesiace, a nie lata. A nikt nie chce umierac, moja Kitusia nie chce, chce zyc, chce byc ze mna w swoim domu. A ja nic nie robie, bo w moich oczach to za malo.
Nie placze duzo, ale teraz mam taki humor, ze mozna powiedziec, ze znowu upadlam.
Wczoraj podalam Kitusi na wieczor druga dawke sterydu bez konsultacji z wetka. Prawie bez, bo wetka mowila ze mozemy jeszcze wrocic do pelnej dawki sterydu i po 3 b17. Wiec wrocilam.
B17 - jest nasza przykaciolka, ktorej czasem nienawidze. W glowie tocze walke z nia - mialas pomoc, mialas uleczyc, a choroba postepuje! Wtedy b17 mowi, ze bez niej juz by Kitusi nie bylo. Bo b17 i opoznia rozwoj choroby i czyni chorobe bezbolesna. Takze to tylko dzieki niej ciagle jestesmy w grze. I dzieki stedydowi.
Czasem zdradzam b17 myslac ze moze trzeba bylo zdecydowac sie na chemie - ale nawet nie bylo o czym myslec. Ciagle to sobie muszę powtarzac. Na chemii, ktora jest nieskuteczna w przypadku tego nowotworu, Kitusi tez by juz nie bylo. I opetacji tez nie mozna bylo zrobic - go guz jest w miejscu nieoperowalnym.
Ale tak to jest, ze sama w glowie tocze boje wciaz o to samo, a moja wetka ma do mnie morze cierpliwosci.
Jestem w lazience. Tatko zabawia koty i obsługuje Kitusie. Gdzies ja niósł- pytam co z nia robisz - a on, ze postawil ja na parapecie, bo chciala popatrzec przez okno. Biedna, okno za wysoko jest. Naszla mnie mysl znowu o nowym malym drapaczku i nagle eureka - po co kupowac kolejny drapak jak moge przestawic ten duzy i wtedy Kitusia sobie sama wskoczy na okno. Tak wiec to po poludniu bede robic.
Teraz juz sie szykuje na sesje, bo za niedlugo musze wychodzic. Mam nadzieje, ze nie wyprodukuje kiczu :/