Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie cze 12, 2016 13:41 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:...13 miesięcy w roku... a nei, wróć, 13 jest pechowe, więc 14... ;)

Trzynastka to moja ulubiona liczba :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie cze 12, 2016 14:45 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Mija też i szczesliwa
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9844
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie cze 12, 2016 16:58 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ja nie mam ulubionej liczby :placz:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Nie cze 12, 2016 18:49 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:Ja nie mam ulubionej liczby :placz:

Zapewne lubisz wszystkie :ryk:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon cze 13, 2016 9:44 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ja mam ulubioną - to liczba 7 :D A to dlatego, że w dacie urodzenia mam ich aż trzy ;) Siódmy miesiąc, dwudziesty siódmy dzień no i w roczniku też jest jedna sódemka 8)

Dziękuję za komplementy :D Miło się czyta :oops: :oops: :oops:
Tosia jest śliczna, kochana i w ogóle wspaniała <3
Dzisiaj znowu rano skrzeczała jak opętana.
Dziwne te koty są.
Ogólnie nie widać po niej, że AŻ TAK lubi głaski, drapanie i mizianie. Ale rano jest po prostu darcie pyszczka, lament, żebym już wstawała, bo... Wcale nie dlatego, że jest głodna. Bo domaga się głaskania! :o
No i znowu odezwała się do M ;) Ten szczęśliwy caly 8)


Oswajanie kota to niesamowicie długotrwały proces.
Nie żebym się tego nie spodziewała, bo wiedziałam o tym (wręcz liczyłam się z tym, że może to trwać jeszcze dłużej!).
Ale nie doświadczyłam tego nigdy na własnej skórze.
Proces jest niesamowicie długi ale w zamian daje niesamowicie więcej radości, niż kiedy kot po prostu podchodzi na głaski.
Dodatkowo ja byłam bardzo stęskniona za kotem. Jakimkolwiek. Wierciłam dziurę w brzuchu mojemu M cztery lata. Oglądałam się za każdym kotem na ulicy, u znajomych koty były wymęczone przeze mnie. Tak więc miałam cały ogrom cierpliwości.
A teraz jestem tak szczęśliwa, że jest z nami... <3

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17


Post » Wto cze 14, 2016 9:32 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

MaryLux pisze::piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa:

:piwa: :piwa: :piwa:

:)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 14, 2016 11:06 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Z tym oswajaniem to i tak dobrze, że Tosia na to w sumie pozwala - nawet jesli trochę czasu to trwa ;) Miałam kotkę, która trafiła do nas jako kociątko już nieco wyrosnięte, a pochodziła z półdzikich kotów piwnicznych. Nigdy sie nie dała oswoić w pełni. To znaczy na swój sposób był postęp oczywiscie, ale w dzikusie jednak zawsze została dzikosć.
A i tak była super kotem :D

Masz rację, że proces oswajania, te wszystkie postępy, które można zaobserwować - to swietna sprawa i ogromna satysfakcja. Mnie też daje mnóstwo radosci obserwowanie w wersji dwukotowej, jak mała Ciri przejmuje zachowania od Stelli. Tak było z używaniem drapaka - najpierw wielkie zdziwienie, pilne przypatrywanie się, potem niesmiałe próby i w końcu załapała co i jak :ok: Tak samo z podskubywaniem trawy, czesaniem i wreszcie barankowaniem :1luvu: Baranki na samym początku to było cos, czego Ciri kompletnie nie ogarniała. Patrzyła na barankującą Stellę i było widać, że prawie jej się zwoje przepalały. Aż nagle spróbowała raz, dosć kulawo... spróbowała drugi raz... i zaskoczyło! Trochę dziwne są te jej baranki, trochę smieszne, ale słodkie <3 Oczywiscie mnie się trafiają rzadko, dzisiaj rano sięgnęła po nie jako broń do budzenia, bo na zwykłe miauknięcia tylko chowałam się głębiej pod kołdrę - a przecież kot był smiertelnie głodny ;)
Przygarniasz do domu kota/ koty - dostajesz takie widowisko gratis :ok:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto cze 14, 2016 11:26 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:Baranki na samym początku to było cos, czego Ciri kompletnie nie ogarniała. Patrzyła na barankującą Stellę i było widać, że prawie jej się zwoje przepalały.

:lol: :lol: :lol:
Padłam normalnie :ryk:
Uch, powodów do uśmiechu to one dają, trzeba przyznać :lol:


Myślę sobie, że pani Agnieszka (pani, która Tosię znalazła w krzaczorach) to kobieta obdarzona niesamowitą intuicją. Każdy jej podobno mówił, że Tosia to dzikus, żeby jej nie brała. A pani Agnieszka "Ale ona mruczy!". A później, kiedy mówiła znajomym o mojej adopcji, byli tacy, którzy w adopcję wątpili, mówiąc "skoro ona jest taka dzika, to jak ma się udać adopcja...". Nie powiem, byłam przestraszona, ale głównie przez te wątpliwości. Bo siebie byłam pewna.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 14, 2016 11:36 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee pisze: KatS pisze:
Baranki na samym początku to było cos, czego Ciri kompletnie nie ogarniała. Patrzyła na barankującą Stellę i było widać, że prawie jej się zwoje przepalały.


:lol: :lol: :lol:
Padłam normalnie :ryk:
Uch, powodów do uśmiechu to one dają, trzeba przyznać :lol:

Mnie własnie rozbraja ten wyraz skupienia na pyszczku, jak widać intensywne procesy myslowe w głowie kota :mrgreen: :mrgreen: Ciri to szczególnie często demonstruje, bo jeszcze jest młoda i wiele nie wie o swiecie ;)

Emee pisze:Każdy jej podobno mówił, że Tosia to dzikus, żeby jej nie brała. A pani Agnieszka "Ale ona mruczy!".

Rozczuliłam się :oops: :oops: :oops:

Emee pisze:A później, kiedy mówiła znajomym o mojej adopcji, byli tacy, którzy w adopcję wątpili, mówiąc "skoro ona jest taka dzika, to jak ma się udać adopcja...".

Bo to chyba takie podejscie, że kot ma być taki czy smaki... ma być maskotką, mieć przytulasty charakter, bo inaczej po co to brać... rzadko kto patrzy na potrzeby kota, raczej na oczekiwania człowieka. Dobrze, że Tosia została odnaleziona i że jej nie przekresliłyscie, ani pierwsza opiekunka, ani Ty :201494 :201494 :201494

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto cze 14, 2016 11:44 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:Mnie własnie rozbraja ten wyraz skupienia na pyszczku, jak widać intensywne procesy myslowe w głowie kota Ciri to szczególnie często demonstruje, bo jeszcze jest młoda i wiele nie wie o swiecie

No tak, szczeniara, to co ona tam wie ;)
A Stella kiedy się urodziła? :)
Tosia ma około 2 lat = 24 lata na ludzkie przeliczając ;) Taka panienka <3

KatS pisze:Bo to chyba takie podejscie, że kot ma być taki czy smaki... ma być maskotką, mieć przytulasty charakter, bo inaczej po co to brać... rzadko kto patrzy na potrzeby kota, raczej na oczekiwania człowieka.

Nie, nie, no właśnie ta pani co to pisała, to doświadczona kociara. A mimo to wątpiła. Tosia naprawdę była dzikusem. Ale pani Agnieszka czuła, że będzie dobrze :)
Tak, dziękuję opatrzności, że p. Aga w nią uwierzyła i że mi ją powierzyła (mimo, że nie mam zabezpieczonego balkonu - bo to zazwyczaj jest warunek konieczny przy adopcji...).
Dobrze się stało. Uf ;)

Ale fakt, wielu ludzi myśli tak, jak piszesz. I dlatego właśnie na Tosię nikt nigdy nie spojrzał. Po co komu kot, który będzie chował się po kątach ze strachu :roll: Myślałam sobie, że nawet jeśli Tosia nie będzie dawała się dotknąć, i tak spełniłam dobry uczynek i uratowałam ją. A tymczasem ta kocia to takie wdzięczne stworzenie!
Na mnie czekała :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 14, 2016 11:49 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Stella jest prawdopodobnie w podobnym wieku co Tosia. W schronisku oceniono ją na około roku, kiedy tam trafiła. Spędziła tam pół roku, plus 8 miesięcy u nas. Czyli gdzies 2 lata, może ciut więcej. Jej życie przed schroniskiem jest mi nieznane... domysły dają pole dla wyobraźnie niestety :?
A urodziny Stelli postanowiłam swiętować w październiku, w rocznicę adopcji :)

Emee pisze: I dlatego właśnie na Tosię nikt nigdy nie spojrzał. Po co komu kot, który będzie chował się po kątach ze strachu :roll: Myślałam sobie, że nawet jeśli Tosia nie będzie dawała się dotknąć, i tak spełniłam dobry uczynek i uratowałam ją. A tymczasem ta kocia to takie wdzięczne stworzenie!
Na mnie czekała :1luvu: :1luvu: :1luvu:

To jak Stella, która spędziła tyle miesięcy w schronisku i nikt jej nie zauważył, bo taka była niepozorna, gdzies tam się chowała cichutko w klatce. A ja ją od razu wypatrzyłam - albo ona mnie, kto wie ;) - i decyzja zapadła błyskawicznie. Widać to miały być nasze koty <3

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto cze 14, 2016 12:38 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:To jak Stella, która spędziła tyle miesięcy w schronisku i nikt jej nie zauważył, bo taka była niepozorna, gdzies tam się chowała cichutko w klatce. A ja ją od razu wypatrzyłam - albo ona mnie, kto wie - i decyzja zapadła błyskawicznie. Widać to miały być nasze koty

Tosia na mnie spojrzała ze zdjęcia na olx.pl ;) I uwiodła wzrokiem <3
I tak, to po prostu miały być nasze koty :)

KatS pisze:A urodziny Stelli postanowiłam swiętować w październiku, w rocznicę adopcji

<3

KatS pisze:Jej życie przed schroniskiem jest mi nieznane... domysły dają pole dla wyobraźnie niestety

Ale wiesz, to nie jest powiedziane, że ktoś jej celowo zrobił krzywdę.

Ja akurat wiem, skąd pochodzi Tosia.
Jej mama długo nie dawała się złapać do sterylizacji i rodziła miot za miotem. W końcu w pewnym miejscu w 3mieście było aż 30 kotów. Tosia jest jej ostatnią córeczką. Później Tosi mamę w końcu złapała p. Aga i wysterylizowała. A pięciomiesięczną Tosię przygarnęła. Niestety, Tosia była już wtedy lękliwa, mimo, że przytulasta. Inne koty jakoś wyczuły, że się boi, i wiecznie zaganiały ją za kanapę. Nikt z ludzi jej krzywdy nigdy nie zrobił (podobno). Po prostu tak się złożyło, a że ona wrażliwa (podobnie jak Stella), to każde nieprzychylne zdarzenie powoduje jej wycofywanie się.

U nas w domu jest bardzo spokojnie, żadne z nas nie jest furiatem ani cholerykiem ;) (ja mam awersję do hałasu - nawet jak pilot od tv odkładam, to guzikami do dołu, bo jak gumki stykają się ze stołem, to jest ciszej - mam mnóstwo takich "patentów" ;) ) i Tosia się uspokoiła i zrobiła pewniejsza siebie :)

Biedna moja mała <3

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Wto cze 14, 2016 12:58 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee pisze:Ale wiesz, to nie jest powiedziane, że ktoś jej celowo zrobił krzywdę

Dokładnie, nie mam pojęcia co się działo przed schroniskiem. Być może doznała czegos złego od ludzi, być może po prostu nie miała domu - co też nie jest dobrym życiem dla kota... Nie wiem, a możliwosci jest wiele. Nie wiem na przykład, czy zanim ją w schronisku wysterylizowano, nie miała kociąt - w końcu roczna kotka jak najbardziej mogła już się rozmnożyć...
Kilka jej zachowań daje mi do myslenia, na przykład to, że długo chowała się pod kocem widząc mnie i TŻa w ubraniu wyjsciowym - płaszczu czy kurtce. I tak jak ogólnie dobrze sobie radziła z nagłymi hałasami (u nas też cichy dom, nikt nie krzyczy, ja w ogóle nie uznaję krzyku jako metody rozmowy czy kłótni - ale wiadomo, coz tam za oknem huknie, cos się upusci, czasem się hałasu nie uniknie), tak dźwięk otwierania drzwi wyjsciowych powodował u niej totalną panikę. Więc moja głowa od razu zaczyna pracować dopowiadając sobie, z czego to się mogło wziąć... całkiem możliwe jednak, że to zupełnie nie tak.
I jej strachliwosć może wynikać z czegos, co jej zrobiono, ale może też po prostu z faktu, że późnoe została oswojona.

Emee pisze:Tosia na mnie spojrzała ze zdjęcia na olx.pl ;) I uwiodła wzrokiem <3

I wąsem :1luvu:
Ostatnio edytowano Wto cze 14, 2016 13:52 przez KatS, łącznie edytowano 1 raz

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto cze 14, 2016 13:11 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Rzeczywiście, przy Stelli może wyobraźnia zacząć działać.
Jak byłam mała, ale i teraz, jako dorosła, bardzo żałowałam i żałuję, wręcz ubolewam nad faktem, że nie możemy porozmawiać ze zwierzakiem. O ile problemów byłoby mniej. A i ludzie mieliby do zwierząt zupełnie inne podejście.
Fantazje i marzenia... :roll:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Paula05 i 17 gości