Po prostu jest za dużo kotów/kotków- w stosunku do osób , które chcą kota.
A kot, zgodnie z nową ustawą, nie ma wcale żadnej, zupełnie żadnej wartości.
Jako rzecz -jest całkiem bezwartościowy. Nie można go sprzedać. Nawet za symboliczne 10-20 zł.
Według mnie jest to zupełnie okropne. Bo każda rzecz ma jakąś wartość -a kot czy pies (bez rodowodu) jest bezwartościowy,
a jednocześnie jako rzecz podlega prawom kodeksu cywilnego.
Dlaczego za starą szafę mogę wziąć opłatę -a kota czy psa muszę oddać za darmo?
Nikt nie wierzy przecież w bajki, że w ten sposób podnosi się rangę tych zwierząt.
Kot, pies -to tylko rzecz. jedyna taka wsród rzeczy 0 bez wartości.
Dlatego nie tyle ludzie nie chcą spełniać warunków i nie dostają kotów
ile
chcą, żebym ja spełniała ich warunków -bo inaczej nie wezmą kota.
(a ja jednak pracuje i prowadzę życie jakieś tam -i wiele razy muszę mówić, ze niestety teraz nie mogę sie spotkać -może pojutrze?)
I dlatego coraz więcej ogłoszeń
z kotem/psem (bezwartościowym) oddam smycz, miski, posłanie, drapak) czyli rzeczy wartościowe) I to mnie przeraża.
I im więcej się ratuje kotów -tym w sumie gorzej dla nich. Bo jest ich i tak za dużo.
A ci co sprzedawali kotki w typie rasy -i tak sprzedają.
I czasem myslę sobie, ze gdybym ogłosiła, że moje koty są po np. 50 zł -to szybciej bym się ich pozbyła

niz za darmo.
Ostatnio rozmawiałam z pewną panią -kot jej poszedł w teren i nie wrócił, a córka chce kota -już.
Byłam ciekawa eksperymentu.
Powiedziałam, ze oczywiście może je wypuszczać. (Chciała dwa kocurki) Oczywiście, ze jej przywiozę. Kiedy tylko będzie chciała.
Oczywiscie nie musi zabezpieczać okien. Itd itd.
Ale zrezygnowała

, po powiedziała ze kastracja to za duży wydatek. Może gdybym ja je wykastrowała

to by wzięła.

I koniecznie bym musiała zaszczepić przed wydaniem. Nie pytałam, czy muszę jeszcze dołożyć worek karmy i miski i legowisko.