Jesteśmy.
Bez zmian, a może ciut, ciut lepiej? No nie wiem sama. Sukcesem jest to, że Puti raczyła powąchać gerberka, nie, nie zjadła, nie polizała nawet, ale powąchała. To traktuję w kategoriach sukcesu. W ogóle wykazała jakieś zainteresowanie. Podałam odrobinę reconvalescenta, zaraz poleci do pysia porcja gerberka. No i kroplówka w łapkę. Po 16 dzwonię do doktora z meldunkiem.
W nocy malutka przyszła się do mnie przytulić, tylko zgasiłam światło i natychmiast przyszła. To też traktuję jak dobry znak.
Bilans. Obie kołdry mam zasikane, jedna schnie od wczoraj, druga będzie dopiero. Dobrą jestem kobietą, nie pobiegłam w nocy zrywać kołdry z Justyna

Spałam pod kocem.
AgaPap pisze:Jak tak opisujesz te dni i zachowanie Puti to mi się od razu kojarzy z takim bardzo starym człowiekiem, który przez większość czasu jest w miarę stablilny ale są dni, że jest tak jak z Puti - robi pod siebie, nie chce jeść i ogólnie starość go atakuje ze wszystkich stron.

I zapach. Zapach starości i choroby, bardzo specyficzny. Trochę moczem, trochę gównem, trochę chorobą.
Slonko_Łódź pisze:casica pisze:Walczymy. Nerki pracują bo Puti szczy jak opętana po dożylnych kroplówkach. Owszem, trochę szkoda, że na moje łóżko, ale trudno.
Oj tam- folię se podłóż i będzie git

U mnie wszystkie kanapy i łóżka są ogumowane na stałe

Nie tylko w czasie kryzysów
No więc musiałabym spać w worku foliowym

jakoś paskudnie mi się to kojarzy
