Fairy była wczoraj na kontroli. Dziąsełka na ogół goją się ładnie, są jasne, wyjątkiem jest ten zakątek, gdzie ziała dziura po ropniu bodajże, a w niej szalały beztlenowce

Ten zakątek mam starać się przemywać przy użyciu strzykawki - wczoraj była pierwsza próba. Kicia nie była zachwycona, ale na szczęście nie drapie i nie gryzie w czasie takich zabiegów (to nie Mori

). O żadnych ząbkach do wyrwania nie było mowy, myślę, że to, co najważniejsze, jest załatwione w kociej paszczy.
Oczko niestety ma się gorzej, wczoraj akurat coś się z niego sączyło, a trzecia powieka zaczęła dość mocno wyłazić

Niestety z operacją lepiej się wstrzymać i najpierw zaszczepić Fairy, żeby była chroniona przed różnymi infekcjami, a potem umawiać się na korektę powieki. No trudno, to dalej będzie zakrapianie.
A poza tym donoszę, że puchaty (bynajmniej nie kwadratowy

) kić troszkę przyzwyczaja się do obcych w mieszkaniu, bo wczoraj, po dwugodzinnym siedzeniu w transporterku, chowała się znacznie mniej niż w niedzielę i gość (kumpela, która odwiozła do domu mnie z Fairy do domu) nawet miała okazję ją obejrzeć

Aha, pochwalę się też, że odebrałam wczoraj zamówioną w Zooplusie ćwierkającą mysz! Kocianny Tri Plus są nią zafascynowane
