Tanie Dranie. Part Five. Biduś[`]. Można zamknąć ;)

On lubi takie rzeczy ?

, ma gust Twój pierworodny

A może mu coś poczytasz?

Pozwolę sobie zareklamować :oops:

viewtopic.php?f=20&t=117484

Nie lubi i nigdy nie będzie miał szans polubić.
W ramach planu oszczędnościowego, mającego na celu uzbieranie funduszy niezbędnych na zakup nowej szafki butowej (nie muszę chyba powtarzać, co stało się ze starą i kto do tego doprowadził :twisted:

), planuję przestawić całe towarzystwo na przeterminowanego gminnego Darlinga :smokin:

Alyaa - tak niewesoło z finansami jak teraz nie miałam od dosyć dawna :roll:

Nie wiem, czy bardziej winna jest tego liczba kotów w domu czy mój egoistyczny hedonizm, będący przyczyną życia - jak widać - ponad stan

ops:

Kasia, nie kupuj szafki drewnianej. Znowu Lili obsika i mebel pójdzie się..... Może jakąś plastikową, już nie mam pomysłu...

Plastik też prześmiardnie (vide kuwety). Poza tym nie zamierzam z powodu jednego nikczemnego szczyla robić sobie z domu jakiejś obskurnej speluny z plastikowymi meblami. Szczyla wreszcie uśpię i skończy się problem :twisted:

Wystarczy, że śmierdzieć zaczyna już jak w spelunie :twisted:

Tym razem kopiuję z wątku Totki, bo dzisiaj zajrzalam tam wcześniej.

Jestem blondynką.
Przez jakiś czas farbowałam się na rudo, potem na ciemny brąz - co by udawać inteligentniejszą. Ale cóż, wrodzone instynkty nie na długo dają o sobie zapomnieć :wink:

, zachcialo mi się być piękną (tzn. jeszcze piękniejszą niż zwykle, bo piękna to ja jestem ZAWSZE

) . A w blondzie (obojętnie czy własnym czy ufarbowanym) jest mi dużo ładniej niż w ciemnych. Zrobilam sobie blond balejaż. Także nie pozostawilam już nikomu nawet złudzeń.
Do czego dążę...?
Wczoraj w nocy, już po wyłączeniu kompa, nagle zdałam sobie sprawę z faktu, że wspaniała mysz Totki (ta z piórkiem w d., kupiona dzień wcześniej) zniknęła. Pomyślałam, że Totuni pewnie jest przykro i może jej szuka, dlatego wzięłam patyk i wygarnęłam wszystko spod kanapy. Była.
Tocia była bardzo zadowolona.
Na tyle, że około godziny 3.30 przyniosła tę (przypominam: głośno grzechoczącą!) mysz pod drzwi mojej sypialni i zaczęła ją sobie podrzucać :twisted:

A jakiej 'mocy' ja mam sen, to już Wam parę razy pisałam.
W takich chwilach sama dochodzę do wniosku, że bezmózgowie Piotrusia niekoniecznie wzięło się tak ot z niczego :oops:

Wielbłądzio pisze: Jestem blondynką.
Przez jakiś czas farbowałam się na rudo, potem na ciemny brąz - co by udawać inteligentniejszą. Ale cóż, wrodzone instynkty nie na długo dają o sobie zapomnieć , zachcialo mi się być piękną (tzn. jeszcze piękniejszą niż zwykle, bo piękna to ja jestem ZAWSZE ) . A w blondzie (obojętnie czy własnym czy ufarbowanym) jest mi dużo ładniej niż w ciemnych. Zrobilam sobie blond balejaż. Także nie pozostawilam już nikomu nawet złudzeń.

A-chchch ....., będąc na topie (ofkors) mam info iż w Paryżewie mówią, że balejaże już są niemodne. Ale nie mam najświeższych informacji, bo nie byłam tam od tygodnia, ale się dowiem :mrgreen:

.

Marcelibu pisze:
Wielbłądzio pisze: Jestem blondynką.
Przez jakiś czas farbowałam się na rudo, potem na ciemny brąz - co by udawać inteligentniejszą. Ale cóż, wrodzone instynkty nie na długo dają o sobie zapomnieć , zachcialo mi się być piękną (tzn. jeszcze piękniejszą niż zwykle, bo piękna to ja jestem ZAWSZE ) . A w blondzie (obojętnie czy własnym czy ufarbowanym) jest mi dużo ładniej niż w ciemnych. Zrobilam sobie blond balejaż. Także nie pozostawilam już nikomu nawet złudzeń.

A-chchch ....., będąc na topie (ofkors) mam info iż w Paryżewie mówią, że balejaże już są niemodne. Ale nie mam najświeższych informacji, bo nie byłam tam od tygodnia, ale się dowiem .

OKi, może i masz rację, jutro polecę sprawdzić :ryk:

Wielbłądzio pisze:Alyaa - tak niewesoło z finansami jak teraz nie miałam od dosyć dawna Nie wiem, czy bardziej winna jest tego liczba kotów w domu czy mój egoistyczny hedonizm, będący przyczyną życia - jak widać - ponad stan

Ten miesiąc to jest wyjątkowo paskudny, jeżeli chodzi o finanse :evil:

Poprzedni był zły, ale ten jest jeszcze gorszy, aż się boję października, bo wydatków coraz więcej :evil:

Może jednak zajrzycie na bazarek i podrzucice

viewtopic.php?f=20&t=117484

A dzisiaj po robocie jadę do Empiku kupić sobie za jakieś ostatnie wyskrobki z konta nową przetłumaczoną biografię Lennona :oops:

Żarcia mogę sobie odmówić, tzn. jeść byle co, ale jeśli chodzi o ksiązki, to jestem w stanie przepuścić na nie ostatnie grosze. Tym bardziej, że pan L. od lat jest moim guru, a czytanie tego książyska (bo to książysko, nie książka - ma ponad 600 stron

) w oryginale jakoś niespecjalnie mi szło (pewnie z braku czasu, w obcym języku czyta się jednak kilkakrotnie wolniej...).

Hi hi, wiecie, a wczoraj właśnie okazało się, że oszczędzanie na jedzeniu zdecydowanie wychodzi mi na dobre. Cały czas boję się zważyć, bo wydaje mi się, że przytyłam - tymczasem wczoraj wcisnęłam na siebie z powodzeniem rybaczki, które kupiłam sześć lat temu przed wyjazdem do Francji i od tamtego czasu nigdy więcej już na mnie nie weszły. Weszły i jestem dziś w nich w pracy

Ale zważyć się nadal boję :oops:

Ja od 10 lat się nie ważę.

genowefa pisze:Ja od 10 lat się nie ważę.

Podoba mi się Twoje podejście :ryk:

Alyaa pisze:
genowefa pisze:Ja od 10 lat się nie ważę.

Podoba mi się Twoje podejście

Ja od ładnych kilku miesięcy.
Ubrania wszystkie wchodzą, więc nie ma jakiegoś strasznego dramatu. A że nic nie mogę schudnąć i to mnie wkurza, to już inna sprawa :twisted:

Sobota - dniem spania i czytania.
Wyspałam już się chyba wystarczająco, więc teraz idę nadrobić zaległości w prasówce :wink:

Dzwoniła Pani od Dziczy Junior - Dzicz dostała odroczenie do przyszłego weekendu.
Sikać po kątach chyba przestała (bo w tym temacie nie usłyszałam żadnych zażaleń), ale dziczy nadal, a Pani dzikusa nie chce, tylko miłego kotka :twisted:

Jeśli przez następny tydzień nic się nie zmieni - dziKOT wraca

Oszczana kołdra. Znowu. A zostawiłam na łóżku 'bez opieki' tylko na kilka minut, na czas skorzystania z kibla, umycia zębów i uczesania się

...

Marcelibu, czy mam Cię błagać na kolanach, żebyś wreszcie go ode mnie zabrała :crying:

???

Poczekaj aż Marcelibu skończy remonty w mieszkaniu , przecież nie weźmie synka w trakcie tego całego zamieszania

Czekam już od półtora roku... Zawsze znajduje się jakaś wymówka :crying:

Marcelibu, tego poniżej proszę nie czytaj, bo inaczej nici z mojego planu.
Podpisano: blondynka z platynowym balejażem :mrgreen:

Chyba wybiorę się do Moni z Lilianem + jakąś wysokoprocentową flaszką. Upiję Ją na tyle, żeby straciła film, po czym podmienię marmurki. Meonika zabiorę, Liś zostanie.
Obawiam się tylko, że po wytrzeźwieniu Monia nadto szybko zorientuje się, że coś jest nie tak :roll:

Ale to już Jej sprawa.

Tanie Dranie. Part Five. Biduś[`]. Można zamknąć ;)

Kto przegląda forum