no tak.
jak człowiekowi jest coś pisane, to choćby się wściekł, nie ucieknie przed swoją karmą/przeznaczeniem/pomysłami Pana Boga/czymtam.
można nie wchodzić na wątki o poszukiwaniu DT. można asertywnie odmawiać znajomym, nawet tym najbliższym i najulubieńszym, tymczasowania. można próbować nie rozglądać się po trawnikach, parkingach (no dobra, to mi nie wychodzi).
i tak cię dopadnie.
zadzwoni do twojej TŻtki / twojego TŻta telefon, po drugiej stronie będzie schorowana staruszka, która drżącym głosem powie, że w piwnicy są małe kociaczki i że one tam nie mają szansy przeżyć, i co można z tym zrobić, szczególnie że ona niezbyt bogata, swoje koty już ma, a i z poruszaniem się kłopot.
no.
to siedzi w łazience radosna trójka. tłuste, zdrowe chłopaki. a ja za chwilę idę na żebry do JoKota lub Koterii o miejscówkę dla mamusi na sterylkę...
<wzdech>
PS. rozpisuje się niniejszym konkurs na imiona. chłopaki są z Okęcia, z ulicy Sabały. w konkursie można wygrać zaszczyt przeprowadzania rozmów adopcyjnych
edit: konkurs anulowany. tanita wymyśliła imiona tak śliczne, że żadne inne już być nie mogą.
