Czy ktos miał kontakt z pania Agnieszką od niedzieli.
Dzwonie po kilka razy na 2 telefony i cisza.
Może jest chora , ona nie ma nikogo jest sama jak palec na świecie.
Nie ma juz rodziców ani rodzeństwa.
Martwie się , ona wbrew atakom niektórych osób jest bardzo przejęta Mikitką
codziennie rano o godz 5 jak wychodzi z psem robi całą runde po okolicznych
podwórkach i ogródkach.
Tak jak były wątpliwosci , że nie wywiesila ogłoszen , jednak byly tylko pozrywane .
Pani karmicielka - jak sie okazało jednak trudno dostępna osoba i nie życzy sobie żeby komuś Agnieszka podawała jej adres zamieszkania.
Ja poznałam Agnieszke 4 lat temu jak adoptowala ode mnie kotke Kasie
z Cmentarza z Powązek.
Kotka jest bardzo starszawa i ma sie dobrze.
Miesiąc temu usuwała jej polipa z uszka i wyrywała ząbki.
Wzieła niewidomego pieska ze schroniska , ktorego chcieli uspic.
Poznalam ją jak wiele innych osób przy adopcji kota.
Mam nadzieje że Mikitka przyjdzie do nas
