Kichocia będzie miała swojego Dużego tylko dla siebie. Większość dni będą sobie spędzali razem, w większości na kanapie (Pan częściowo pracuje w domu) - czyli to, co takie
tygryski jak Kichocia lubią najbardziej (Kichocia lubi facetów, oj lubi!). Pan jest kocim nowicjuszem, ale szybko się uczy. Z Panem (za ścianą) mieszka jeszcze dwoje Dużych, którzy także pragną mieć stały kontakt z kotem, choćby nawet nie swoim, więc Kichocia pewnie prawie nigdy nie będzie sama - będzie miała aż trzy osoby do molestowania o głasianie.

Kichocia od razu będzie mieć piękny duży drapak na honorowym miejscu w pokoju (bo Panu się bardzo spodobało, jak sobie na tym moim leżała i skakała) oraz oczywiście wszystkie inne niezbędne (a także sporo nie aż tak niezbędnych

) rzeczy. Będzie pieszczoszką Dużego, ozdobą domu. Na pewno niczego jej nie zabraknie.
Pan sprawia wrażenie rozsądnego, widać, że Kichocia już stała się oczkiem w głowie.
Jeszcze czeka nas oczywiście sporo kolejnych rozmów na różne tematy, nauka obsługi kota itp.
Tak się zastanawiam - miałam teraz doszczepiać Kichotynkę w celu podniesienia odporności. Jak to rozegrać? Iść jutro doszczepić i ten około tydzień wystarczy, czy może zlecić doszczepienie Domkowi po kilku tygodniach aklimatyzacji? (Tylko szkoda mi jej, nie chciałabym, żeby się znowu rozchorowała po przeprowadzce, bo wtedy znowu się nie doszczepi.) Co myślisz? (Oczywiście uprzedziłam Pana o kłopotach z odpornością Kichotynki i o możliwości rozchorowania się po przeprowadzce.)