To nie tak, że ja bronię dzieociom nauki, wszyscy troje mieli angielski już w przedszkolu...i...no mieli...
Michał uczy się w szkole trzy godziny w tygodniu z babeczką, która ich bardzo piłuje, efekty widać, skoro widać, nie bardzo mam ochotę jeszcze dokładać kasy do tego, zwłaszcza, że prywatne lekcje u nas, to koszmarny wydatek...w zeszłym roku wprowadzili u nich niemiecki, zaczął chodzić z zapałem i... poprosił o zwolnienie z zajęć, bo nie dawał rady.
Od nowego roku - nowa szkoła i nowy język. Postanowiliśmy z Piotrkiem, że pójdzie teraz także prywatnie, na konwersacje.
Wiesz Agatko, to nie tak, że my zakładamy, że on nie będzie pracował z językiem, wręcz przeciwnie, po prostu wprowadzamy pewną gradację i nei uważam, że człowiek utalentowany nie jest w stanie nauczyć się języka później niż w podstawówce...a taką opinię słyszałam wiele razy...
Poza tym...nie dajmy się zwariować...podsłuchałam wczoraj rozmowę dwóch babć. Jedna opowiadał drugiej jak uczy wnuczkę angielskiego - książeczki, naklejki, kasety i...szok...tłumaczy tej drugiej: No wiesz musi znaleźć na naklejce ptaszka i nakleja pod słowem: bird (czyt. bird)...o mało nie parsknęłam śmiechem...to daje obraz owczego pędu i niestety wyścigu szczurów...nasza okolica chyba w tym przoduje
Może dlatego, że jestem stosunkowo młodą mamą, urodziłam Michała mając 23 lata, doskonale pamiętam żmudne ćwiczenia etiud na fortepianie...dodam, że bardzo chciałam grać, potem chciałam mniej, a potem bardzo chcieli rodzice, bo jest instrument i szkoda tych lat, które już miałam za sobą...nikt szczerze z nimi nie porozmawiał, że szkoda ich pieniędzy, że z tego ciasta chleba nie będzie...a ja...grałam ponad 10 lat i teraz została mi tylko znajomość nut...
Są umiejętności, które dziecko musi mieć, znać, przynajmniej na poziomie podstawowym, żeby mogło funkcjonować...ale zajęcia dodatkowe powinny być przyjemnością a nie katorgą, dlatego, jeśli moje dziecko prosi o coś nowego - zgadzam się, pod warunkiem - chodzisz cały rok, tylko wtedy poznasz, czy to lubisz...Zuzia chodziła systematycznie na lekcje baletu przez 4 lata, w tym roku nie ma już dla niej grupy, ćwiczy z doskoku, ale sama zdecydowała, że nie chce iść do szkoły baletowej, że to nie jest marzeniem jej życia zostać tancerką klasyczną...co zostanie jej z tańca? Gracja, długa szyja i wspaniałe wspomnienia, bo robiła w czasie wolnym to, co kochała...pokochała też muzykę klasyczną...
Może kiedyś dzieci powiedzą - mamo, przez ciebie...a może usłyszę kiedyś - mamo, dzięki tobie miałam fajne dzieciństwo...