






Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MalgWroclaw pisze:Mieszkamy na którymś piętrze (nie wiem, czy to czwarte, czy piąte, zgłupiałam).
MalgWroclaw pisze:Takie mam wieści od Sylwusia (pamiętacie?):
"Właściwie to kotki nie zawsze są razem, bo mam wrażenie , że Sylwuś jest trochę natarczywy w stosunku do niej (Balbinki) i ona się chowa. Ale jest nim zainteresowana, podobnie jak on nią, na noc ich jednak czasem izoluję ,Sylwek nie jest zamykany w łazience, bo mam już drzwi."
MalgWroclaw pisze:Wróciłyśmy. Nie mogłyśmy dojechać, bo były korki i się denerwowałam.
Przeszkadza mi hałas ulicy![]()
Pan Doktor się nie gniewał, że się spóźniłyśmy 6 minut. Obejrzał mnie, duża powiedziała, że nie smaruje mnie fioletowym lekarstwem, bo mnie podrażnia, dał receptę na nowe i pochwalił, że duża zaczęła dawać to lekarstwo, co kiedyś. Pani doktor przyszła troszkę później i się bałam, że już nie przyjdzie.
I byli studenci. Nie znam ich. Byłam miła dla dużej, położyłam główkę na dużej ręce i się przytuliłam, aż się duża wzruszyła, że tak ładnie pokazuję, że trochę dużą lubię. Ale wcale nie musiała im opowiadać o tym, jak bardzo lubię jeździć do Pana Doktora. No i musiałam naprychać na Pana Doktora, żeby ocalić troszkę kociej godności. Duża zawsze mówiła, że godność jest najważniejsza.
Fasolka
Nie czekałam na bezpośredni autobus, ale jak dojechałam innymi do jakiegoś przystanku, to i tak tym bezpośrednim jechałam dalej, spóźnionym grubo i już zatłoczonym.
Opowiedziałam też im o yorku wypadniętym z okna i o kici, też wypadniętej. Powiedzieli, że w zeszłym tygodniu (czyli czas się zgadza) był tam york, co wypadł z 1 piętra (piętro też się zgadza), miał połamany kręgosłup, obrażenia wewnętrzne i lekarze go nie uratowali. Nie wiem oczywiście, czy to ten sam, ale wysłałam sms do chłopaka, który ratował yorka.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid i 16 gości