Oj, długi dzień mam za sobą.
Dziś kotami się nie nacieszyłam.
Koniec balu. Robota ruszyła pełną parą. Dziś 200% normy.
MiMi przeszła chrzest bojowy, bo drugiego śniadanka nie było a i obiadek mocno przesunął się w czasie.
Ciekawa jestem, czy w drodze skrajnej desperacji skusiła się na chrupy.
Wykazuje nimi pewne zainteresowanie, bo widzi że inne koty je jedzą, ale dotąd służyły jej tylko do zabawy.
Muszę Wam powiedzieć, że nie mój aniołeczek zdecydowanie sypia ze mną.
Gosiu, pewnie że mocno mi ulżyło, że MiMi znajdzie dom u Kini

, że będą o niej wieści, że pójdzie do wrażliwych ludzi, że będzie kochana, ale i tak będę za nią tęsknić.
Serca się nie upilnuje.