
Lubie margerytki

Haniu, z tym moczem to dochodze do wniosku, ze pomaga inspiracja, tzn. jak jedno zrobi, to w te pedy brac za fraki delikwenta od ktorego sie chce zlapac i posadzic "na swieze", jesli cokolwiek w pecherzu ma, to po wierzchu zechce podlac... a wtedy lyche od tylu wsunac, et voilà!

A wczesniej odizolowac go przynajmniej na godzinke od kuwety.


Nie twierdze, ze je poslusznie lyka, o nie, ale juz sie nie przemienia w osmiornice, poprzestaje na swoich czterech lapach... i jak mu wrzuce tabletke w paszcze, to co prawda sie wije, i krzywi sie niemilosiernie, ale ja przelyka, a nie pluje nia na 3 metry! Uwazam to za sukces!

