Oj, biedne moje koty całe 3 dni były same w domu.
Pod troskliwą opieką Basi-Sąsiadki, ale jednak.
Najpierw był stres, bo biegał po domu mały gość, który ze względu na operację koncentrował na sobie moją uwagę.
A jak się już go udało pozbyć z domu (operacja i rekonwalescencja u gosiar), to pańcia zła, zamiast dopieścić koty udała się do spa dopieścić siebie.
Dziś, wymasowana, ubłocona i wybiczowana powróciłam, od kilku godzin na kolanach mam rotacyjnie wszystkie koty, kwitnące, choć w dzień wyjazdu Waler usiłował go uniemożliwić, wymiotując obficie i doprowadzając mnie do histerii wyjazdowej, dzwoniłam kilka razy dziennie, pytać, czy zyje.
No ale juz jestem. Koty śpią, omijając kanapę, bo tam zaległ maciupki jednooki kotek.
Idę waczyć o miejscówkę

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.