No, w końcu dotarłam do kompa... a nie było to takie proste...
Dziękuję wszystkim trzymającym kciuki
Łącznie w podróży spędziłam wczoraj ~12h...
Pociąg do w-wy spóźnił się ~1:50 (ale wtedy czekałam w pociągu - było przynajmniej ciepło...)
Natomiast powrotny miał ~godzinę spóźnienia, ale na niego musiałam czekać na peronie - zimno było...
Rozmowa generalnie ok - tzn ciężko stwierdzić - ale merytorycznie ok
Problem jeden - przynajmniej na pierwsze kilka tygodni musiałabym się przenieść do W-wy
ale się okaże - jeśli zaproponują dostatecznie wysoką pensję, to ten miesiąc jakoś przeżyję bez tż-ta, kotów, itp..
Wynik rozmowy będzie znany w przyszłym tygodniu...
Po rozmowie połaziłam trochę po sklepach (złote tarasy, itp), ale nic nie kupiłam (musiałam poczekać na najlbiższy tlk - różnica 50zł a 107zł jest dla mnie dostatecznie duża, żeby czekać na pociąg parę godzin..... zwłaszcza jako dla bezrobotnej....)
Poza tym, to się kuruję...
W mojej już byłej pracy jestem formalnie na zwolnieniu lekarskim z powodu zapalenia oskrzeli... w środę doszedł jeszcze ból gardła, itp...
Wczoraj czułam się dość ciekawie, a dzisiaj... cóż.... bieganie po w-wie z zapaleniem oskrzeli musiało się skończyć wyższą gorączką i kilkoma dodatkowymi objawami - przed chwilą dopiero podniosłam się z łóżka (na szczęście ma moje chrapiąco/mruczące termoforki zawsze mogę liczyć....)
Boli mnie gardło, głowa, mam zapchany nos, o oskrzelach nie wspominając

Ale liczę, że parę dni w łóżku pomoże...
A teraz idę zrobić sobie gorącej herbaty i wracam do łóżka z
