
Modrzew powinien mieć na drugie Pirat. To przez to czarne jedno oko.

Moderator: Estraven
Femka pisze:Modrzew powinien mieć na drugie Pirat. To przez to czarne jedno oko.
Femka pisze:nawet nie próbuję pytać, jak mógłby mieć na piąte
posługuję się liczbą mnogą, bo jo już nie jest som, od miesiąca mom kotka w domu, wzionech go z przytuliska dla zwierząt, mo dopiero dwanaście tydni, jest czorny, z jeszcze czorniejszymi pręgami na grzbiecie i bielusieńkimi papućkami na stopkach, jakby były z chińskiego jedwobiu; łon jest chacharem, loto po domu jak jaki dioboł, potem zachodzi mnie od zadka, wdrapuje się po plecach i siado mi na gowie, w moim rozczochu, i zaros zasypio, wtedy ani drgna, siedza w bezruchu, jak jaki sfinks, póki się nie obudzi... mamo, łon mi studzi mój rozklekotany dekel... no, zaś czuja jak się spino i włazi mi na gowa... musza teraz poleku wyprościć grzbiet... bo mości się w moich piórach i zaroz usłysza jego wewnętrzno chrapka... jeszcze niy mo imienio, probuja różne, ale nojlepi reaguje, jak wołom na niego "Dupek! Dupek!". Chyba zostanymy przy tym przezwisku...
charm pisze:Śliczne fotki![]()
charm pisze:trzymaj się, na nastrój pomoże poprawa pogody, a na grypę żołądkową niestety nie mam sposobu - trzeba ją przetrzymać, najlepiej na diecie... okłady z kota też pomagają- mówię serio-ciepło pomaga...
Femka pisze:bardzo spodobał mi się fragment książki
czy ona cała napisana jest takim językiem? po śląsku?
Nigdy nie czytałam Kutza.
Femka pisze:Przykro mi ze względu na Twój nastrój. Może to przesilenie wiosenne? Teraz, gdy słońca będzie coraz więcej, i nastrój Ci się poprawi.
Femka pisze:Gratuluję sił, żeby pracować w schronie. Podobnie jak nie mogę się nadziwić dziewczynom, skąd u nich tyle odporności, jak dają radę. Naprawdę.
Femka pisze:A Modrzew jak zwykle śliczny na fotkach. U nas też sezon balkonowy zainaugurowany. Koty już zaznały pierwszego wiosennego słonka.
Femka pisze:Bardzo lubię słuchać gwary śląskiej. Ma niesamowitą melodię. Chociaż przyznaję, że nie wszystko rozumiem. Kiedyś pracowałam w firmie, która miała na Śląsku oddział i zdarzało mi się jeździć. Tamtejsi koledzy uważali wtedy za stosowne gubić nawet akcent. Tak bardzo starali się mówić czystą polszczyzną. Nijak nie mogłam ich przekonać, że nie ma w tym nic naturalnego.
Femka pisze:Co do pracy w schronie, to miałam raczej na myśli psychiczną odporność właśnie w kontaktach z kotami. Kilka razy byłam w łódzkim schronisku. Naprawdę nie był to żaden problem posprzątać, umyć kuwety, podłogi i nałożyć jedzenie. Problemem było patrzeć im w oczy. A potem zostawić. Nie byłam w stanie tego znieść. Nie dałam rady. Po kilku razach po prostu wymiękłam. Stąd mój podziw dla wolontariuszy. A już dla Małej1 to pokłon.
Zawsze, gdy akurat mam sesję głaskową z Milusią, myślę o tym, jak była w Waszym schronisku. Próbuję sobie wyobrazić, jak ona, taka zawsze spragniona pieszczot, przytulań, mogła znaleźć się w takim miejscu. I ile jest tam kotków podobnych do niej: całym małym ciałkiem czekających na przytulenie tego jednego, jedynego, ich człowieka.
Ech, znowu klucha w gardle.
Femka pisze:Zawsze jednak pamiętałam, że należy pochwalić futrzaka
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 581 gości