Fredziolina pisze:Jak minęła noc?
Pierwsza noc minęła spokojnie chociaż zapowiadało się, że będzie inaczej
Po powrocie od weta wpakowaliśmy Angielkę do klatki wystawowej i zaczęła się masakra, kotka piszczała i uwieszała się łapkami sufitu klatki, a ja miałam wizję puszczających szwów
Tż stwierdził, że lepiej ją wypuścić i będziemy pilnować żeby nie skakała i faktycznie kilka prób udaremniliśmy, ale parapet zaliczyła, więc wylądowała w transporterku, który tak jej przypasował, że spała w nim do 6 rano. Czuwaliśmy nad nią do 3, potem padliśmy i obudziliśmy się o 6 gdy zaczęła piszczeć. Po przepakowaniu jej do klatki wystawowej Angielka zrobiła sioo, położyła się i tak została. Do tej pory jest w klatce i sobie chwali.
Zaraz jedziemy na kontrolę do wetki.
