Zaczyna się hardcore niestety, nie bardzo wiem w co ręce włożyć.
Wojtku, prognozy prognozami, może i stany się stabilizują, ale przecież czekamy na tę falę i tu nie można nic przewidzieć. Tutaj, koło mnie, nikt nie wierzy w komunikaty sztabów i inne spekulacje, ludzie się pakują i przenoszą wszystko na najwyższe kondygnacje, ale to dzielnica małych, głównie parterowych domków.
Dzisiaj będzie piękny, słoneczny dzień, można działać. Samemu bardzo trudno, brakuje mi tu kogokolwiek do pomocy i ogarnięcia sytuacji, ale cóż, życie. Na szczęście sąsiedzka życzliwość i pełna pomoc, komunikacja, wymiana informacji, itd.
Ja jestem w domku parterowym, pode mną niewielkie przyziemie z osobnym wejściem, wynajmuję dwóm studentkom, ale to już koniec będzie tego najmu

. Jeżeli jakakolwiek woda pojawi się na Kowalach, będą zalane w pierwszej kolejności, podobnie jak piwnice. Dzisiaj mają za zadanie spakować absolutnie wszystko w wory i wrzucić do mnie na górę, zamknąć drzwi i w czwartek wyjeżdżają do domu.
Tak, oczywiście, Nulce piwnicę odetnę. Podobnie komórkę zamykam w ogrodzie.
Ktoś pytał, czy jest przejście z piwnicy do mnie. Wewnętrzne. Jest, są schody, można wiać na górę, czyli do mnie.
Gdyby nie Nulka, mnie by już tutaj od jutra nie było.
Co kupić i zabezpieczyć wiadomo, zaraz jadę wykupić zapasy jedzenia i leków. Potem pakowanie.
Oby to wszystko poszło bokiem, ale nie wierzę. Za dużo tej wody idzie...
I znowu w komunikatach przesunięty termin nadejścia tej fali, teraz na koniec tygodnia.