Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agop pisze:w domu zobaczę, albo lepiej nie... tu mi sie nie otwiera.....
Moje chłopaki na 16:15 do weta jadą, znowu nam coś w nocy świszczało w nosie- czasem przy jedzeniu słyszę, że 'fuczy' i taka mała, jedna/setna kropelki czasem wyskoczy...
i to nie byłoby jeszcze nic, gdyby nie fakt, że jak go biorę na rece po dłuższym zaleganiu kanapy to mu cos w tych płucach harczy (charczy?) .... no wymiękłam, nawet jeśli to moje urojenia tylko, to i tak lepiej sprawdzić...
Trzymac tam kciuki wiec, bo ja co sobie pomyslę, to jak chory z Parkinsonem- nie wiem czy dam radę utrzymać, cała sie trzęsę- nie tylko wewnętrznie....
nie było żadnego' duszenia'; jak tamtej nocy za pierwszym razem, ale wolę na zimne (a raczej chude!) dmuchać....
wietrze, Grazynka, codziennie,kocykiem owijam, żeby dupsko chude nie zmarzło, mam nadzieję, że mu to pomaga chociaż troszke....
znowu pare dni było dobrych, nastawiłąm sie pozytywnie, sikamy, kupujemy, jemy częsciowo samodzielnie, czasem biegamy po domu, wskakujemy na kanapy, no i chyba nawet troche ciałka nabrał, chyba że to moje pobożne życzenia tylko, a de facto tylko się porzadnie wylizał, bo pod tymi szkuciskami to nic nie widać.....
buuuuuuuuu.....
Agop pisze:no poleciało nam szybko....
przywieźliśmy kota przed świetami, 11/01 dostał trzecią szczepionkę i Profender na odrobaczenie, a potem posypało sie wszystko- była gorączka, antybiotyki (pus steryd pewnie) aż w końcu przestał jeść, pić , nie mogł chodzić i w ogole był stan agonalny.. zrobilismy test- białaczka....
wet od początku mówił, że kota sie nie da uratować,ale ja się spięłam, zaczęłam karmić na siłę, dostał trzy serie Zylexisu (ostatni trzeci w zeszły piątek) i tak sie jakos kula...do dzis.... Przez te ostatnie dwa tygodnie "strzykawkowania" to mi kot odżył i oprócz tego, że w trakcie choroby schudł okropnie- to doprowadził sie niemalże do stanu normalności...juz juz mi siewydaje, że wychodzimy 'na prostą'.... OBY.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], Silverblue i 23 gości