Bry

, kochane ciotki!
No cóż, jak
paczam i pilnuję, to jest dobrze, jak spuszczę z oka, to awantura

.
Plamek już smarka...normalnie w łeb sobie strzelę

.
Alek przeciwnie, kwitnie.
Okaz kota. Kroczy dumnie i prosto, z opuszczonym łbem, gotów napierdzielić wszystkich i wszystko.
Trudno, on nie może panować nad stadem...i musi to zrozumieć.
Wypuściłam dziś Antosia na spacerek, oczywiście pod nadzorem

.
Oświadczam, że mały Toś jest ekstra stymulatorem ruchu dla Punia, ganiają się jak wariaci!
Biegający...nie, galopujący Punio

.
Widok wart miliony

. Szczęka mi opadła.
Ciotka Zofia na swój bardzo szorstki sposób pilnuje srulka...jak Antoś się zapuszcza, to ciotka już go zagania na właściwe miejsce

. A młody się jej boi, więc potulnie wraca, jak ciotka huknie.
Codziennie o tej samej porze, w tym samym miejscu, Punio znajduje sobie płaza, i go dręczy.
No ja nie wiem, umawiają się, czy co?
Oczywiście płaz szybko Puniowi ucieka, ale jego mina wtedy bezcenna

.