Nieustannie trzymam kciuki za zdrowie kotek i muszę koniecznie opowiedzieć o innej kotce, bo inaczej się uduszę

Długo nie będę sie rozwodzić, bo zajęłoby mi to ze trzy strony. Będę starała się skrócić opowieść.
W te wielkie mrozy przybłąkał się do mojej pracy w Szpitalu mały, biały kotek.
Chudy, brudny, przemoczony, Dosłownie siedem nieszczęść.
Zwinął się w kłębuszek na fotelu przed przychodnią ginekologiczną i wszystkie ciężarne grzecznie stały pod ścianą
Kto co miał to dawał koteczkowi do jedzenia. Niektórzy wyrzucali go na mróz, ale większość litowała się
zwinięta kulką przed drzwiami i wpuszczała go.
Długo by pisać w każdym razie kotek zaczął przeszkadzać niektórym , choć w ogóle nie załatwiał się w środku tylko biegł na dwór.. Podobno dyrektor wydał polecenie wsadzenia kota do samochodu
i wywiezieniu go gdzieś. Według mnie to była kocia dziewczynka i bałam się, ze zaraz zajdzie w ciążę i co wtedy bedzie?
Postanowiłam ją wysterylizować, a poza tym tak mi zapadła w sercu, ze spać po nocach nie mogłam
Myślałam, zeby ją do domu wziąć, ale bałam się , ze moja kotka Bronia nie zaakceptuje przybysza
a ja z racji tego, że pracuję teraz ponad 300 godzin w miesiącu nie będe mogła interweniować.
Na dużurze była pani sprzątająca , której też widziałam los kotki nie jest obojętny.Nosiła ją na rękach, rozmawiała z nią. I ta pani, słysząc, że chce wysterylizować kotkę, ale po zabiegu musi być przez jakiś czas w domu i w spokoju powiedziała, ze ją weźmie do siebie. Na zawsze

To była niedziela. Znalazłam w internecie kilinikę niedaleko Piaseczna z hotelikiem dla zwierząt.
Zadzwoniłam i umówiłam się na zabieg. Rano wsadziłam koteczkę do pudełka z dziurkami
i pojechałyśmy. Troszkę miauczała z żalu, ale wszystko można z nią robić.
Wyjęli ją z pudełka, wsadzili do klatki . Obok leżal chyba pies po zabiegu bo spał. Koteczka była bardzo zestresowana ale siedziała cichutko.
Panie powiedziały, ze zadzwonią po zabiegu , oczywiście ja wczesniej dzwoniłam ze 4 razy.
Kotka była już w ciązy.

Pani ocenia ją na rok, półtora roku. Taka kruszynka.
Na drugi dzień pojechałam do niej przed pracą. Zawiozłam jej kocie mleczko, ponosiłam na rękach.
Wyczyściłyśmy jej uszka. Ma świerzbowca i przez 14 dni trzeba wpuszczac jej kropelki.
Trzeciego dnia powiedziałam, że niech dzieje się co chce, zabieram ją do domu.
I oto kotka


Tu chciałam pokazać, jaka z niej chudzinka. Ta dupinka drobniutka. Chociaz przy mojej Broni to wszystkie kotki są szczupłe.

Kotka od razu wyszła z transporterka, obsyczała się z Bronią i każda poszła w swoją stronę.
To znaczy Bronia do drugiego pokoju a za nią kotka . Jest ciekawska, odważna i kochana.


Od razu wskoczyła na łóżko i spała ze mną cała noc a biedna Bronia siedziała pod drzwiami.
Ale już mi wybaczyła bo bardzo ją przepraszałam i już śpi ze mną.


Z samego rana obudziłyśmy się i pojechałyśmy do nowego domku.
Ja oczywiście w płacz, bo pokochałam już tą mała koteczkę , bo nie da jej się nie kochać

W nowym domu zaraz usadowiła się na kanapie obok męza pani, głównei śpi, je , siusia do kuwety, myje to na co pozwala jej kubraczek . Za tydzień mamy zdjąc szwy i zielone wdzianko i koteczce bedzie już lepiej. A teraz niech odsypia wszystkie trudy bezdomnego życia.
Ale i tak jest mi smutno bez niej
