...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 09, 2012 1:09 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Strasznie smutno mi się czyta to co piszesz. Bo pies tak samo jak i kot potrzebuje pogłaskania, przytulenia i miłości. Pies bez tego jest smutny i nieszczęśliwy. Chyba nawet bardziej tego potrzebuje niż kot. Nie mam tu na myśli zabiegów pielęgnacyjnych czy karmienia.
Czy dobrze rozumiem, że nie potrafisz dać swojemu psu tego, co jest mu tak bardzo potrzebne? Serca.....? :(
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 09, 2012 7:34 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Przykro mi się zrobiło, bo czegoś takiego nie napisałam.
Ona jest wulkanem energii - może i nie mam doświadczenia z psami, ale umiem odróżnić zadowolonego psa od psa nieszczęśliwego. Na pewno wiele rzeczy z ww. braku robię nie tak, ale na pewno ją głaszczę, przytulam, rozmawiam z nią, no skąd pomysł że nie :) Tylko że po prostu jestem bardziej kocim typem i bieganie w kółko, wynoszenie kapci, łapanie i puszczanie zabawek, warczenie i szczekanie na niewidzialnych przeciwników mnie aż tak nie bawi, by robić to ciągle i bez przerwy :) Być może gdzieś indziej miałaby taką osobę, stąd mój wcześniejszy post. Nie jestem/byłam gotowa na psa, tak samo i na dziecko.
Zastanawiałam się kiedyś, co kieruje ludźmi przy wyborze - czy to będzie kot, czy pies (pomijając oczywiście okoliczności). Psy wybierają ludzie, którzy umieją i kochać, i być kochani. Koty ci, którym jest to bardziej obojętne - to taka dygresja bez dowodów, za to z wieloma wyjątkami. W mojej relacji ja-koty było mi dobrze i jest. Bo to ja zabiegam o kota i dowody jego uczuć. Pies mi tego daje masę i czuję się zakłopotana, bo zwyczajnie pod tym względem mam dość minimalne potrzeby.

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

Post » Czw sie 09, 2012 11:32 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Nie miałam zamiaru sprawiać Ci przykrości. Dlatego pytałam.
Teraz rozumiem, że widzisz siebie lepiej w relacjach z kotami niż z psami.
Wydawało mi się, że po prostu nie przepadasz za psami.

Ja mam prawie 40 letnie doświadczenie z psami, z kotami w domu dopiero 12 lat.
Przedtem tylko dokarmiałam bezdomne koty. Okresowo i z przerwami, regularnie dopiero od 2008 roku.
Wiadomo, że pies wymaga zdecydowanie większej uwagi od człowieka. Gdybym była na Twoim miejscu i ktoś by powiedział, że z jakiegoś powodu musisz mieć psa, to wybrałabym małego pieska pokojowego, to przynajmniej choć w części charakterologicznie byłby najbardziej zbliżony do kota. Też są bardzo przytulaste i miziaste. Miałam kiedyś znajdkę, prawie 99% chichuahua, w domu zwykło się mawiać, że to jest kotopies :)
Według mnie koty to więksi indywidualiści i zdecydowanie mniej jest im potrzebny do szczęścia człowiek. Pies jest od ludzia zdecydowanie bardziej zależny i bardzo o nasze względy zabiega.
Zresztą sama wiesz o tym najlepiej.
Ja kocham i szanuję wszystkie zwierzęta, nawet gdy na działce zagnieździła się w domku mysz, to po jej złapaniu została wyniesiona i wypuszczona na wolność. Gdy do mieszkania wpadnie biedronka, też ją wynoszę na zewnątrz. Może i jestem głupia, ale już tak mam i wiem, że się nie zmienię.
Trudności miałabym w posiadaniu zwierzaków, których się boję np. węży czy skorpionów itp.
Dlatego dla mnie nie ma dylematu - pies czy kot. Chomik czy świnka morska, To tylko chciałam tu przedstawić.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob sie 11, 2012 12:57 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

U nas w domu były psy, kiedy byłam bardzo mała, prawie nie pamiętam. Jeden, jak z opowieści wynika, ulubieniec całej rodziny, żył mniej więcej do moich trzech lat, więc nawet nie kojarzę za bardzo. Drugiego kojarzę, z łańcucha :cry: z którego się zerwał przy jakiejś okazji i zagryzły go inne psy. Nie są to miłe wspomnienia.
Potem mieliśmy jakiś czas przerwy, w szkole podstawowej dokarmiałam jakieś psiaki i kociaki kanapkami, ale w domu nie było, potem tata przyniósł kota ze swojej pracy (szpital)... Przez trzy dni kotek był i niestety wrócił do szpitala, bo był bardzo radosny i żywy, pamiętam jak płakałam, gdy po powrocie ze szkoły znalazłam tylko miskę i kuwetę, kota nie. Potem znów przerwa... do znalezienia Jessie i Jamesa, może tygodniowych maluszków, tuż przy ruchliwej ulicy. To było siedem lat temu i przez ten czas popełniłam jeszcze masę błędów, ale totalnie, baaardzo, zakochałam się w kotach.
Milena zjawiła się w styczniu tego roku, czasem myślę że to Dawć przysłał mi ją "na pocieszenie", bo znalazłam ją szukając jego, a jakbym nie znalazła, to nikt inny nie miałby już okazji znaleźć. Miała niecały miesiąc. Teraz ma ponad pół roku, waży prawie 6kg i biega jak Dawć kiedyś 300km/h :) I naprawdę, coraz bardziej się lubimy. Wyrokom losu podobno nie warto się sprzeciwiać :)
Aparat mam taki zdechły że szok, a chciałam zrobić nowe zdjęcia.

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

Post » Sob sie 11, 2012 13:35 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

liszyca pisze:Milena zjawiła się w styczniu tego roku, czasem myślę że to Dawć przysłał mi ją "na pocieszenie", bo znalazłam ją szukając jego, a jakbym nie znalazła, to nikt inny nie miałby już okazji znaleźć.


Tak, chyba coś w tym jest Aniu. Gdyby nie śmierć naszego Tolusia, nie mielibyśmy Julcia i Batmanka :)
Obrazek

ewka63

 
Posty: 1632
Od: Sob paź 29, 2011 17:40
Lokalizacja: spokojna podkrakowska...

Post » Nie sie 12, 2012 0:50 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Ja marzę o psie, bardzo mi brakuje tego szczególnego porozumienia, zupełnie innych relacji niż z kotem.
Ale nie mam już teraz warunków na posiadanie psa. Nie mam czasu na nic, a z psem wiadomo, trzeba chodzić na spacery. Gdybym zaniemogła (a zdarza mi się okresowo mieć kłopoty z kręgosłupem) nie miałby mnie kto zastąpić. Dlatego pozostały mi tylko marzenia, no i częste sny o moich zmarłych psach i o takich, których nie znam....
A co do snów, to gdy usnęłam dzisiaj na siedząco (często tak zasypiam, ze zmęczenia) śniło mi się że byłam w wojsku i wysyłali mnie na jakąś wojnę. Dobrze, że się szybko obudziłam :)
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto sie 14, 2012 20:13 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Z uwagi na to, że jest zimno i leje, "wszystkie" koty zalegają mi na łóżku. Ewentualnie na krzesłach, które intensywnie oblepiają sierścią. Oblepione jest też szerokopojęte zewnątrz, nawet nie chce się wyglądać przez okno.
Ashgan (Uszatek) jest kolejnym kandydatem do desantu. Mocznik znów wzrósł, a już było prawie w normie. Poza tym niemiłosiernie smarcze :/ Zastanawiam się nad powtórzeniem testu na FELV. Lizia również ma nieciekawe wyniki nerkowe, nie są złe, ale już trzeba coś robić. W wolnym czasie przeglądam wątki na nerkowcach. Dopajam. Ostatnio pożerały (jeszcze z Myśkiem) RC Renal i o dziwo była poprawa, no i po dopajaniu, teraz chwilowo nie stać mnie na RC, więc kombinuję coś jakoś inaczej. Nie mam gdzie zbadać poziomu fosforu, potasu itd. Reszta w miarę ok, znaczy się nic im nie dolega zauważalnie oprócz okresowych humorów. Obserwuję Milenę, bo ma dostać pierwszą cieczkę, zobaczymy jak to będzie. Jeszcze tego nie widziałam.

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

Post » Wto sie 14, 2012 20:36 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Przykre, że kociny chorują, smutne że tak trudne i kosztowne jest leczenie.
Ogromne zmartwienie z tą cieczką. Będą się zbiegały psy z okolicy, mogą walczyć między sobą a nawet się zagryzać. Mogą zrobić podkop pod płotem czy ogrodzeniem, żeby dostać się do suki i nie daj co ją pokryją. Wtedy albo natychmiastowa wizyta u lekarza po zatrzyk, albo będą szczenięta.
Suka początkowo będzie kawalerów odganiać, ale w czasie rui będzie ich wypatrywać i nadstawiać tyłeczek....
Miałam kiedyś sukę foksterierkę, w czasie cieczki trzeba było oganiać się kijem przed kawalerami, wpadłam wtedy na pomysł i kupiłam w sklepie "Natasza" radzieckie perfumy (słynęły z wyjątkowo duszącego i przykrego zapachu) pt. Fontanna Bakczyseraju i smarowałam tymi perfumami Kropcine łydki. Tylko to pomogło, że psy nie koczowały na klatce schodowej pod moimi drzwiami.
Polana była także wycieraczka.
Musisz więc bardzo uważać jeśli nie chcesz mieć gromadki pieseczków.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto sie 14, 2012 20:52 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Ona nie wychodzi z domu poza spacerami, więc generalnie obawiam się tylko chmary psów właśnie na tych spacerach. Chyba będę chodzić z obstawą... Na razie właśnie z tych względów nie wypuszczam na działkę, bo i ona jest "kopiąca", i dość sporo psów w sąsiedztwie biega sobie luzem (taki niemal wiejski styl, tj. pies ma pana, ale biega, bo cośtam). W razie czego (tfu, tfu) jestem umówiona na awaryjną wizytę, ale mam nadzieję, że do niej nie dojdzie.
Perfumy? Dobre :) Spróbuję, gdy będzie potrzeba. Na razie nic, ale podobno w okolicach września mam się spodziewać.
Tak się czasem zastanawiam, na co szłyby moje pieniądze, gdyby nie te zwierzaki. Na razie nie jest źle, bo te wyniki nie są tragiczne, ale są to już pewnie początki pnn. Gorzej Ashgan, bo on podobnie jak Myź wiecznie coś łapie. Robiliśmy kiedyś testy na FELV/FIV i nic, ale poczytałam na forum, że to tak nie zawsze wychodzi, i się martwię, bo już i Zylexis jadły, i różne witaminy, i immunodol, a ciągle coś.

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

Post » Wto sie 14, 2012 21:15 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Nie chcę Cię martwić, ale psy mogą Cię także odprowadzać do pracy, bo będziesz wynosiła z domu zapachy. Spróbuj z tymi perfumami, tylko muszą być smrodliwe, duszące i mocne.
U mnie jak wspomniałam te perfumy pomogły. Prawie w 100 procentach.
Parę razy widziałam w Warszawie suki w majtkach. Chyba kupowanych w sklepach zoologicznych, bo oczywiście nie były to majtki damskie :)
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob sie 18, 2012 10:51 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Minął miesiąc. Chciałam zrobić "foto-story" od najmłodszych zdjęć do najstarszych, ale chyba nie dam rady...

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

Post » Pon sie 27, 2012 19:12 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Aniu... puk, puk....
Obrazek

ewka63

 
Posty: 1632
Od: Sob paź 29, 2011 17:40
Lokalizacja: spokojna podkrakowska...

Post » Nie wrz 02, 2012 17:25 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Aaaa... nie odzywam się bo nędznie jest... Kotka na bardzo awaryjnym tymczasie, mała krówka w typie Plamka, zapchlona i zarobaczona, fuczy na moje :> Zaraz będę ją ogłaszać i nie mam pojęcia za co zrobić zabieg, bo nie chcę w ogóle rozważać jej wydania bez. Przyniesiono mi :roll: Chyba się zaczyna... Mojej mamie się dość spodobała i troszkę chyba może zostać, ale wolałabym nie na długo, bo się jeszcze przyzwyczaję, a dopiero co przecież przez Siłę Wyższą zaczęłam zjeżdżać z niebotycznej liczby rezydentów

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

Post » Nie wrz 02, 2012 17:41 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Aniu, ważne, że się odezwałaś. Kotki zawsze były przy Tobie, teraz tez sobie poradzisz. Zajmiesz mysli. A na sterylkę moze jakiś bazarek zrobić? Choć trochę może się uzbiera?
Obrazek

ewka63

 
Posty: 1632
Od: Sob paź 29, 2011 17:40
Lokalizacja: spokojna podkrakowska...

Post » Nie wrz 02, 2012 19:00 Re: Moje stado... Dawć zaginął 2012-01-11. Myzrael (*)

Chyba nic nie mam. Miałam jakieś ciuchy, ale że były dość fajne, wykradła je kuzynka - przyjeżdża baba na wakacje i zabiera, bo jej się należy. Planowałam właśnie je wystawić na bazarek, może by się uzbierało.

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 57 gości