Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 30, 2011 19:44 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Wysypuj zawartość do malego szklanego kieliszka (na leki albo wódkę), bo do szkla nic nie przywiera, dodawaj trochę letniej wody, potem mieszaj aż zobaczysz, że już lepiej się tego rozpuścić nie da i do paszczy.
A jak już skończysz serię 10 zabiegów Reiki, to umów się potem na kolejne; może z mniejszą częstotliwością. :ok:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw cze 30, 2011 20:30 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

felin pisze:Wysypuj zawartość do malego szklanego kieliszka (na leki albo wódkę), bo do szkla nic nie przywiera, dodawaj trochę letniej wody, potem mieszaj aż zobaczysz, że już lepiej się tego rozpuścić nie da i do paszczy.
A jak już skończysz serię 10 zabiegów Reiki, to umów się potem na kolejne; może z mniejszą częstotliwością. :ok:


Zawsze mieszam leki w małym kieliszku, mimo wszystko troszkę przylega, a ten proszek wyjątkowo nie chciał się rozpuścić. Ważne, że jednak większość Zulciu dostał :)
Ok, zobaczymy co powie jeszcze Pani Asia. Na początku mówiła o 10 zabiegach, ale może zasugeruje więcej.
A Ty, jak uważasz? Ile w sumie takich sesji powinniśmy odbyć? :)
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Czw cze 30, 2011 20:46 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Standardowo robi się 4 dzień po dniu, a potem ustala odstępy w zależności od efektów czyli samopoczucia chorego. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że z tym rozpoznaniem powinnaś na stale wpisać mu w kalendarz "zajęć" Reiki. Być może należy zrobić teraz przerwę i zobaczyć jak się będzie czul bez zabiegów, a potem dobrać taką częstotliwość, żeby między zabiegami nie dochodzilo do pogorszenia samopoczucia. Skonsultuj to z panią, która mu robi te zabiegi.

Wiem, że niektóre proszki trudno rozpuścić i wlaśnie z mojego doświadczenia wynika, że trochę latwiej to wychodzi przy rozpuszczaniu letnią wodą. Nie za cieplą, bo może dojść do jakichś niepożądanych reakcji chemicznych w leku, ale taką circa o temperaturze ciala. To nie zaszkodzi, bo po polknięciu i tak są metabolizowane w takiej wlaśnie temperaturze.
Acha, i chyba lepiej zalatwić sobie plastikowy zakraplacz (taki w ksztalcie niezwężającej się rurki; czasem mają w aptekach), bo w strzykawce zostaje więcej zawartości niż w takim zakraplaczu.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 01, 2011 19:01 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Miałam być wczoraj u Pani Asi, ale niestety nie mogłam i jedziemy we wtorek, wtedy z nią porozmawiam o całej terapii i częstotliwości wizyt :)

Co do proszków, to spróbuję wg Twoich zaleceń :) zwykle używam wody w temperaturze pokojowej, ale ten proszek nie chciał kompletnie w tej temperaturze się rozpuścić...

Nie chciałam wczoraj nic pisać, bo miałam nadzieję, że trochę na zapas się martwię...
Myślę, że to nic poważnego. Tylko tyle, że wydaje mi się, że Zulek się zapchał.
Pisałam ostatnio o gorszym apetycie, od 2-3 dni troszkę ma gorszy humor. Ogółem czuje się dobrze, bo i przybiega do mnie, i mruczy, i chce wyjść na dwór, ale troszkę jest smutniejszy - znam go...
Od wczoraj nie wypuszczam go na dwór, bo raz na jakiś czas sama chcę sprawdzić, czy się załatwia. Swoją drogą zwykle jak coś w tym temacie wyczuwam, to tak jest...
Zapobiegawczo podałam mu wczoraj odrobinę parafiny, ale nic się nie wydarzyło.
Brat mi powiedział, że dziś o świcie wymiotował, co prawda niewiele, bardziej była to ślina, niż cokolwiek innego, ale jednak.
Po obserwacji w ostatnich dniach: apetyt jest, ale mało je (raczej mokre niż chrupki, choć zwykle jest odwrotnie), humor jest, ale odrobinę przygaszony, siusia zdecydowanie więcej - chodzi do kuwety i zamiast tego, co trzeba robi siusiu. Wydaje mi się, że to zapchanie. Od czego nie wiem, ale już w zeszłym tygodniu stwierdziłam, że jego kał jest strasznie twardy, jak kamień. Obecnie trudno mi ocenić, kiedy dokładnie się załatwiał. Ostatnio zarejestrowałam w weekend, do środy wychodził na dwór, więc nie wiem. Wczoraj i dziś jak na razie nic.
Oczywiście dzwoniłam do kliniki i mając mojego pecha nie miałam możliwości rozmawiać z jego lekarzem prowadzącym, a w weekend nikt z kilku znanych mi lekarzy nie przyjmuje - wszyscy są na jakiejś konferencji. Rozmawiałam z lekarzem, do którego na początku trafił Zulek i powiedział, że mam mu podać dzisiaj więcej parafiny w 2 dawkach + laktulozę, też w 2 dawkach. Jeśli nie załatwi się do jutra rana, to musimy jechać do kliniki. Jak na razie dostał jedną dawkę, za chwilę podaję mu drugą.
Mam nadzieję i modlę się, że do rana się załatwi...
Od momentu mojego przyjazdu z pracy kilka razy był w łazience, nie wchodząc do kuwety, ale siedząc przy niej i się zastanawiał...
Zachowywał się tak, jak napisałam wyżej, niby ok, mruczał, ale lekko przygaszony, chciał jeść, ale zjadł niewiele.
Jeśli to zapchanie, to też pytanie dlaczego... Jednak znając jego zamiłowanie do czyszczenia po pobycie na dworze, czyli zwracanie pogryzionej trawy, może spowodować zapchanie z drugiej strony.
Nie wiem... Mam tylko nadzieję, że w końcu się załatwi i nie będziemy musieli jutro jechać do kliniki. Tym bardziej do lekarza, którego nie znamy.
Niezależnie od tego po weekendzie umówię się na wizytę do naszego lekarza i w tej sytuacji dla własnego spokoju chcę zrobić badania: rtg, usg, krew.
Mam nadzieję, że to delikatne zapchanie pojawiło się bez większej przyczyny...
Trzymajcie mocno kciuki, żeby kuweta dzisiaj się zapełniła...
Błagam...

Swoją drogą każda, jakakolwiek niepewna sytuacja wykańcza mnie maxymalnie...
Uwierzcie mi...

EDYTUJĘ:
Podczas pisania Zulek się załatwił...
Ufffffffff...
Nastraszyłam...
Teraz mam nadzieję, że apetyt wróci...
W każdym bądź razie w tej sytuacji nie będę jechała do kliniki w weekend. Już dzwoniłam i umówiłam się na poniedziałek do naszego lekarza. Będę chciała zrobić wyżej wymienione badania.

Trzymajcie kciuki Kochani...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Pt lip 01, 2011 19:05 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Pozdrawiamy, pamiętamy :ok: :ok:
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pt lip 01, 2011 20:45 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Napiszcie, co myślicie...bo ja wariuję...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Pt lip 01, 2011 20:48 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Gratulacje :ok: :ok: :ok:
Może kup mu na przyszlość RC High Fibre. Kot mojej mamy jest wyjątkowym "obstrukcjonistą", a po tym jakoś mu idzie :)
I zastanów się czy istnieje jakieś żarelko, które lubi, a po którym robi bardziej na miękko, że się tak wyrażę :? (moje koty np. lubily kogiel-mogiel i sernik z takim efektem). Jeśli tak, to można by mu od czasu do czasu fundować taką atrakcję. Ale badania też zrób, dla wlasnego spokoju.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 01, 2011 21:00 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Po tej całej sytuacji, ja jak to ja, zaczęłam się martwić, że jeszcze nie opróżnił misek...
Byłam przekonana, że to zrobi...
Nie wiem, co myśleć...
Z jednej strony się cieszę, a z drugiej czuję przerażający lęk....
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Sob lip 02, 2011 10:05 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Jak Zulusek dzisiaj?
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob lip 02, 2011 11:16 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

taizu pisze:Jak Zulusek dzisiaj?


Jak na razie wygląda, że jest OK.
Nie za bardzo chce jeść chrupki, tylko mokre jedzenie - ogółem ma apetyt.
Niestety ok. godz. 3 nad ranem wymiotował, ale była to tylko ślina bez treści pokarmowej. Wcześniej jak wymiotował przed chorobą to zwracał jedzenie, które zjadł, a teraz jest to sama ślina.
Zobaczymy, czy dzisiaj będzie wymiotował. Nie wiem może to z kolei reakcja na lek, który dostaje od 2 dni dla kotów z chorobami nowotworowymi. Bardzo się złości, jak mu go podaję, musi mu wyjątkowo nie smakować... Zaciska zęby i pyszczek i warczy jak pies :wink:
W poniedziałek porozmawiam z lekarzem o wszystkim.
Ogólnie humorek ma dość dobry, rano bardzo się miział po przebudzeniu na kołderce obok mnie :wink: :1luvu:

Miłego dnia :1luvu:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Sob lip 02, 2011 12:25 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

No i obiecana, mała galeria Zulcia i Micka z ostatnich kilku dni... :1luvu:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Sob lip 02, 2011 12:27 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Sob lip 02, 2011 12:44 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Cześć Hakitko :1luvu:

Czytam dzisiaj, że znowu trochę masz nerwówki ...
Nic nie poradzę ponad to, co już napisała felin. Obserwuj go baczniej, bo po podawaniu nowego leku, możesz spodziewać się różnych reakcji ze strony organizmu Zulka.

Na zdjęciach Zuluś wygląda jak okaz zdrowia, jest przepiękny i tłuściutki :1luvu: :kotek:
Micek też niczego sobie kocurek i fajnie razem wyglądają, a że się czasem podrapią to nic, my też się lubimy i czubimy czasami :wink:

Hakitko, obserwuj Zulka i nie denerwuj się. Będzie git, zobaczysz :D :ok:
Laktulozę zawsze miej pod ręką, parafinę tudzież :kotek: :D

Buziaki dla Królewicza :-***************** :1luvu:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob lip 02, 2011 13:13 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Witaj :1luvu:

Domyślacie się pewnie, że tak naprawdę nic innego nie robię, jak obserwuję Zulcia non stop...
Brat mi ostatnio powiedział, że już wszyscy wiedzą, że mam świra na punkcie Zulka :wink:
W chwilach tych wczorajszych nerwów już zaczęłam się zastanawiać, że może za bardzo ostatnio się cieszyłam i chwaliłam dobre samopoczucie Zulka. Człowiek już głupieje w takich sytuacjach.

Pomyślałam, że póki jeszcze brzuszek nie zarósł mocno włosami, to dobrze by było zrobić teraz usg. Ostatnie miał robione, jak pamiętam mniej więcej tydzień po operacji, czyli minęło już ponad miesiąc. W poniedziałek jak będę u lekarza to podpytam o reakcje po leku. Może się okazać, że Zulek nie będzie mógł go przyjmować, chociaż wiadomo nie chciałabym takiej sytuacji... Czekam też na karmę dla kotów z nowotworami i mam nadzieję, że będzie chętnie ją jadł.

Zulciu od czasu kastracji pomimo momentów, kiedy mocno schudł zawsze ma wiszący "woreczek" pod brzuszkiem :wink: Taka ot jego uroda :wink: Przez to też wygląda na grubszego, ale jak wcześniej wspomniałam, przynajmniej 0,5 kg na pewno by mu nie zaszkodziło :wink:

A z Mickiem to jest tak, że oni co jakiś czas wymieniają się złośliwościami wobec siebie. Raz jest tak, że to Zulek go przepędza, innym razem Micek :roll: Ostatnio jednak częściej Micek się rzuca na Zulka, a to pewnie dlatego, że robi to z zazdrości. Przestałam wpuszczać go do domu, bo już kilka razy zrobił mi numer i nasikał, później przez długi czas nie mogłam tego zapachu wyeliminować.

Wszystkie leki zawsze mam pod ręką, choć jak wiadomo wolałabym ich nie używać :roll:

Dzisiaj od rana zajada się kaczką, teraz wołowinka poszła w odstawkę :wink:

Królewicz dziękując za wszystkie buziaki, słodko mruczy do Wszystkich :1luvu:
Ostatnio edytowano Nie lip 03, 2011 14:28 przez Hakita, łącznie edytowano 1 raz
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Nie lip 03, 2011 14:26 Re: Zulusek z diagnozą chłoniaka... Błagamy o pozytywne myśli...

Witajcie...

Niestety pojawiło się trochę nerwów, stresu, a przede wszystkim strachu...
Na szczęście Zuluś dzisiaj nie wymiotował, humor ma dobry. Powiedziałabym, że normalny, może delikatnie bardziej jest ospały, ale może to wynikać też z pogody, sama coś o tym wiem... :roll:
Jednak pojawia się problem przy jedzeniu. Jak wspomniałam nie za bardzo ma chęć do chrupek. Dzisiaj w nocy i od samego rana zauważyłam, że chce jeść chrupki, ale bierze do pyszczka i wypluwa, albo połyka w całości. Przy jedzeniu mokrego przy większych kawałkach przechyla główkę, jakby chciał przerzucić jedzenie na inną stronę, momentami wypluwa, a momentami...delikatnie zaczyna zgrzytać zębami. Nie jest to cały czas i jest zdecydowanie delikatniejsze niż kiedyś, w sumie muszę się dobrze wsłuchać, żeby to usłyszeć, ale jest... Zmartwiło mnie to bardzo. Lekarka od chemii, kiedy pytałam ją ostatnio o to zgrzytanie, które było jak zaczęły się problemy, również potwierdziła jak inni lekarze, że to reakcja na ból.
Tak więc, jeśli to reakcja na ból oznacza, że coś go pobolewa, delikatnie, ale jednak. Pocieszam się, że może ma obolałe gardło po ostatnich wymiotach i stąd ta reakcja.
W tym wszystkim całe szczęście, że jesteśmy na jutro umówieni na wizytę w klinice.
Mam nadzieję, że to nic poważnego, chwilowa drobna niedyspozycja... Staram się nie dopuszczać jakichkolwiek złych myśli do siebie...
Niemniej jednak, pojawił się lęk i niepewność... Poczułam w sercu to, co czułam przez ostatnie trudne tygodnie, miesiące...

Trzymajcie za nas kciuki...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1347
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter i 43 gości