Nasz Pięciokot... cz.17 Pieciokot i ludzkie mlode...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 09, 2011 13:58 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

No i kij im w oko, niech se wsadzą 50 funtów. Ciekawe, co sąd zasądzi. I do tego syf w papierach będą mieć. Co za patologia Ci się trafiła. Nie daj się!

Co do paszportu to guzik z pętelką mi się należy. On jako uchodźca nie mógł wziąć ślubu cywilnego. Mamy ślub religijny, w meczecie, który prawnie nie jest uznawany w UK. On jako muzułmanin nie musi brać ślubu cywilnego, bo ma unikać sądów i instytucji, stworzonych ludzką ręką. Ślub religijny jest zgodny z szariatem i jestem jego pełnoprawną zoną tak w jego oczach, oczach rodziny, całej społeczności muzułmańskiej i Boga. Niestety, lub stety nie w świetle prawa.

Karolek pływa, może nurkiem zostanie w przyszłości ;)
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Pt wrz 09, 2011 17:11 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Dora, a mnie te 50 funtow to akurat rybka, zwlaszcza ze mieli je zaplacic Olemu i to Oli powinien zatroszczyc sie o te drzwi. Nas to w zaden sposob nie dotyczy, poza tym ze mamy drzwi pokasowane i mail slota pogietego. Natomiast oni te sprawe przegraja bo jak im policjanci powiedzieli ze sa swiadkowie ze ktos kto skasowal te drzwi wszedl do ich domu (Owi swiadkowie to ja!) to oni sie przyznali ze to ktos z nich, ale nie chcieli tylko powiedziec ktore z nich. Dlatego kara zostala nalozona na "mieszkancow domu" a nie imiennie. Dosc ze w tym momencie nie podlega dyskusji sprawstwo - sprawa jest czysta. Dopieprza im pewnie jeszcze koszty sadowe, ale mnie to naprawde nie interesuje.
A Karolek jest super. Tak sobie delikatnie porusza, cos sie tam wierci, nie ma zadnych gwaltownych ruchow, ostrego kopania, tylko takie "gilgotanie". Gdzies wyczytalam ze tego typu ruchy to po prostu zabawa lub zmiany pozycji. No i ze juz teraz normuje sie kwestia aktywnosci dobowej, a Karol sobie tak przez dzien poszaleje, wieczorkiem 10-11 jeszcze cos i idzie ladnie spac az do rana. Tuz po 6 rano zwykle zaczyna sie krecic. Jakby mu tak zostalo...
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt wrz 09, 2011 19:16 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

kinga w. pisze:A Karolek jest super. Tak sobie delikatnie porusza, cos sie tam wierci, nie ma zadnych gwaltownych ruchow, ostrego kopania, tylko takie "gilgotanie". Gdzies wyczytalam ze tego typu ruchy to po prostu zabawa lub zmiany pozycji. No i ze juz teraz normuje sie kwestia aktywnosci dobowej, a Karol sobie tak przez dzien poszaleje, wieczorkiem 10-11 jeszcze cos i idzie ladnie spac az do rana. Tuz po 6 rano zwykle zaczyna sie krecic. Jakby mu tak zostalo...

Najchętniej do 18 roku życia, co? :mrgreen:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5917
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Sob wrz 10, 2011 7:58 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

I jeszcze dluzej. :ryk: Niii... Tym razem mialam na mysli niemowlece "odwrocenie doby" - niektore dzieciatka maja tak, ze w ciagu dnia slicznie spia, a w nocy zaczynaja byc aktywne i to potrafi trwac kilka miesiecy od narodzin. Osobiscie nie mialam takiego egzemplarza i wcale nie czuje sie przez to ubozsza o wazne doswiadczenia. Gdyby Karolek zechcial zachowac aktualnie ustalony rytm, bylabym za. :mrgreen:
Nauczylam Miyuki zebrac. Nie chcialam! Mam juz dwa jeczace pod nogami koty, tracajace lapkami, patrzace gleboko i ze zrozumieniem w oczy. No, jakie to madre potrafi byc jak chce! 8O Hino domaga sie w ten sposob czulosci, Miyuki... mokrego zarcia. Od jakiegos czasu chrupki sa mniej interesujace od gourmecika (patrzylam w ryja, dziasla normalne) i kota zlazac z gory, siada przed pusta zwykle miska na mokre i patrzy... Brak efektu? Nie widza razacego niedopatrzenia jakim jest brak zarelka w misce? Podchodzi, wspina sie przednimi lapami na podlokietnik fotela, lekko mrauczy, traca lapka i... wraca nad pusta miske. No, gdyby umiala mowic, nie byloby wyrazniej. Jesli nadal nie ma wlasciwej reakcji, kota zaczna szwendac sie pod nogami z mruczeniem lub poplakiwaniem. NIc, ze w misce obok stoja chrupy...
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob wrz 10, 2011 9:47 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Bo kotecek ma ochotę na mokre a nie na żadne kozie boki :mrgreen:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Sob wrz 10, 2011 11:20 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Dokladnie i od jakiegos czasu preferuje Gourmecika, nawet Felixem nie gardzi co jest dla mnie pewnym szokiem bo jak byl u nas Shadow zywiacy sie wylacznie Felixem w saszetkach i ow Shadow przestawil sie na chrupki, to Felix mogl zgnic w misce w pogardzie i zapomnieniu, co najwyzej Tysiek powachal i "zakopal". A teraz Klaczek potrafi wyciagac z kartonu saszetki i domagac sie wlasnie Felixa (Gourmeciki jemu juz tak nie smakuja) a Miyuki zaczela nudzic wylacznie o mokre zarcie, z tym ze ona Gourmeta i to kazdego. Kiedys Gourmety szly wylacznie w sosie. Poprzestawialo sie koteckom.
Aha! Jak fajnie wyglada potezny paw rzucony z szafy... :ryk: Znaczy kotecek sie odklaczyl, a ze akurat spal na szafie to polecialo. W koncu paw to rodzaj ptaka...
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob wrz 10, 2011 11:22 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

kinga w. pisze:Dokladnie i od jakiegos czasu preferuje Gourmecika, nawet Felixem nie gardzi co jest dla mnie pewnym szokiem bo jak byl u nas Shadow zywiacy sie wylacznie Felixem w saszetkach i ow Shadow przestawil sie na chrupki, to Felix mogl zgnic w misce w pogardzie i zapomnieniu, co najwyzej Tysiek powachal i "zakopal". A teraz Klaczek potrafi wyciagac z kartonu saszetki i domagac sie wlasnie Felixa (Gourmeciki jemu juz tak nie smakuja) a Miyuki zaczela nudzic wylacznie o mokre zarcie, z tym ze ona Gourmeta i to kazdego. Kiedys Gourmety szly wylacznie w sosie. Poprzestawialo sie koteckom.
Aha! Jak fajnie wyglada potezny paw rzucony z szafy... :ryk: Znaczy kotecek sie odklaczyl, a ze akurat spal na szafie to polecialo. W koncu paw to rodzaj ptaka...



U mnie Misza to tylko na gorumecikach żyje, ale tylko pasztety albo kawałki w sosie pomidrowym albo szpinakowym, ale te cieżko dostać.

A pawiki to niestety takie znam, oj znam :evil:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Sob wrz 10, 2011 11:47 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Moje, juz tu w UK, mialy etap ze mokre bylo be. Kazde mokre. Potem przypomnialy sobie, ze w Polsce jadaly chetnie gourmeciki, ale wylacznie w sosie. Jak mialam grzdyle na pokladzie, to kupilam im paszteciki bo grzdylkom latwiej bylo paste wcinac, kawalkami sie dlawily - raz ze mlode, dwa ze strasznie lapczywie jadly. Grzdyle sobie poszly, zostalo troche pasztetow... Moje twardo tylko w sosie i tylko gourmet. Kiedy Miyuki zaczela rzazbic o mokre, a Klaczek jej wtorowac, sprobowalam z Felixem - poszlo. 8O No, to pasztecik... Wciagnelo! 8O 8O wiec im zmieniam, zeby nie ciagle to samo. Tylko doszlo mi kolejne pilnowanie, bo jak jest pasztecik to i Hino mordament wetknie w miske, a ona po mokrym zaraz ma rzadkie kupska i nie dosc ze "portki" obs...e to jeszcze zostawia to przed kuweta. Jakas maniera demonstracyjna albo co - jak ma sraczke to przed wejsciem do kuwety, jak jest ok, to jakos do kuwety trafia. Dosc ze dzieki temu wiem, kiedy kotecek wsadzil pyszcz nie tam gdzie powinien i wiem ze po mokrej karmie ma problem. Ale nie taki jak po suchej whiskasa - myslalam ze kot zejdzie od biegunki i wymiotow.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob wrz 17, 2011 11:08 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Zycie jest piekne... Zaliczylismy inwazje pchel, koty zakropione, chalupa spryskana, mam nadzieje ze nieproszony inwentarz szlag trafi.
Miyuki opanowala siadanie nad miska i patrzenie z wyrzutem - do perfekcji. Ktorys dran, opanowal wlamywanie sie do pudla z saszetkami Felixa i wykradanie owych saszetek. Niestety (dla kotecka niestety, ja tam nie narzekam) konsumpcja bez rozpakowania juz kotecku nie wychodzi. Dzis rano zastalam saszetkowy burdel na podlodze, czesc saszetek byla a to pazurkiem a to zabkami napoczeta. Dziady pieronskie! :ryk: O sprawstwo podejrzewam Futro lub Klaka. Oboje widzialam w akcji, z tym ze Klak po prostu wsuwa lape pod pokrywe pudla i wyciaga saszetki, a Futro robi taka rozpierduche, ze pudlo po pokoju lata. Lepsze od kina. Zasadniczo, jesli Klaczek wlamuje sie do pudelka, to znaczy ze chce mu sie jesc i mam dac saszetke. Jesli wlamuje sie do torby z suchym, to znaczy ze sie nudzi i mam poszukac myszek zeby kotkowi porzucac. System komunikacji zaczyna byc zajedwabisty.
Dzis rano, Miyuki wskoczyla do lozka i patrzy. Poglaskalam, wlaczyla wibracje i czeka. Na co? Na miejsce na poduszce. Zabrac leb bo kotek przyszedl sie polozyc. Cholera, coraz ciasniej w tym lozku sie robi. Mowie Rajmundowi zeby sie posunal bo mnie kot z poduszki wyrugowal, a on mi na to ze koty i baba wyrugowali go z lozka i on juz nad podloga lewituje. :ryk: Niewykluczone - po "mojej stronie" parkowal Klaczek, obok Hino, na mnie Futro, miedzy nami Tysiek, na poduszce moscila dupsko Miyuki... Poranne standardy. Jak sie chodzi do pracy na nocne zmiany, nie mozna oczekiwac ze miejsce w lozku bedzie ciagle wolne - 3 nocki wystarczaja zeby zagniezdzily sie w nim :kotek: :kotek: :kotek: .
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt wrz 23, 2011 21:58 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Słyszałaś, że od stycznie 2012 żeby zwierza przywieźć do UK, wystarczy czip, szczepienie i 3 tygodnie po szczepieniu można wjechać do UK? Czemu dopiero teraz ;)
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Sob wrz 24, 2011 11:04 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Nie slyszalam... Ale numer! Juz im przeszla panika wsciekliznowa? W tej chwili tak jest jak sie chce wyjechac ze zwierzakiem z UK.


Ja mam dzis ubaw, z Rudej @. Co rano robie sobie zastrzyk, a te mala zatyczke ktora jest na igle strzykawki rzucam na podloge. To taka plastikowa tubka, dluga moze na 3cm. Zawsze jak jest cos nowego, drobnego, co moze sie toczyc, nalezy sprawdzic czy sie nie przyda kotom - kapsle od butelek, korki... Dzis cos mi dluzej schodzilo, bo Rajmund na chorobowym, wiec niby wylaze, tu sie jeszcze przekomarzam, oderwalam gore od opakowania strzykawki, cos tam gadam do Rajmunda, a tu Hino podbiega z wrzaskiem, traca lapka, drze ryja... "Dawaj, dawaj, na co czekasz?" Rzucilam, porwala w pyszcz i pognala. Tych zatyczek kolo 40 szwenda sie po calym domu, ale nie wiedzialam ze poranna dostawa jest tak wazna.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob wrz 24, 2011 11:15 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

wiesz co, ja mam schizę w drugą stronę: bardzo, BARDZO, pilnuję, żeby takie zatyczki były dla kotów niedostępne.
Boję się, żeby kiedyś zwierzak nie zaczął bawić się przypadkowo zostawioną całą zamkniętą igłą, która przecież z łatwością wysunie się z plastikowej otoczki. Wizja poharatanego kociego pyszczka, języka, dziąseł przemawia do mnie na tyle mocno, że w domu panuje bezwzględny zakaz zestawu kot + zatyczka.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24798
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob wrz 24, 2011 11:28 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

O, rany... No, tak to ja rozumiem, ale mam troche inne "urzadzenia". Biore Clexane - wiesz jak to jest spakowane? Strzykawka jest razem z igla zespolona na stale i zapakowana w plastikowa "wanienke" z folia na wierzchu. To sprzet do samoobslugi dla laikow, mocno idiotoodporny. Igla nie schodzi ze strzykawki w ogole, po wstrzyknieciu zawartosci i docisnieciu tloczka do oporu, na igle zsuwa sie plastikowa oslona zabezpieczajaca przed "zrobieniem sobie krzywdy". W efekcie koty dostaja do zabawy oslonke ktora zdejmuje z igielki przed zrobieniem zastrzyku, a zuzyta strzykawka, razem z igla zabezpieczona przez druga oslone, laduje w specjalnym kubelku, ktory mam obowiazek odniesc po napelnieniu do szpitala. Tutaj safety przede wszystkim.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 26, 2011 9:34 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Mamy problem... Od wczoraj Hino przesladuje Futro. Napada ja. Kurcze, zawsze sie dogadywaly - moze bez wylewnosci, ale i bez agresji - Futro pierwsza jadla, kiedy w zabawie ktos ja zaczepial walila w ryj bo nie lubi takich poufalosci i bylo ok. Od wczoraj mielismy 5 akcji z dzikim wrzaskiem Futra, teraz mala jest przestraszona, chowa sie po katach, warczy na kazdego kota jaki pojawi sie w poblizu, przed chwila poszla na gore a Hino juz pognala za nia. Co jest grane? Rajmund sie wczoraj wpienil i Hino zaliczyla klapsa bo ja na goracym uczynku zlapal, w efekcie patrzyla na niego z obawa. Noz, wiem, to nie jest metoda, zwlaszcza ze ona byl bita - wezmie sie i wycofa... Na szczescie jej przeszlo, ale za Futrzakiem dalej lazi. Probowalam zachecic Futrzaka do przebywania w zasiegu mojego wzroku, miejscowek jest kilka do wyboru, ale nie chce bo ma swoje ulubione miejsca. Tylko ze tam znajduje ja Hino. Po takich akcjach wydlubuje ja z zakamarkow, przerazona, warczaca... Cos ma z tylna lapka, ma krew na opuszce i lekko kuleje, ale nie chce jej tego ruszac bo i bez tego jest w cholernym stresie. Co odwala Hino?
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob paź 08, 2011 12:12 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Qrwa mac najjasniejsza!! Przywloklam do domu pchly. Wiem skad. Cholera, jak mozna miec w chalupie jak w szkatulce - poukladane w kosteczke, panele, firaneczki, serweteczki, odpicowane w 3D, i robactwo jak w barokowej peruce? Kurde, mowilam babie, ze jej dziecko ma pchly we wlosach!! "Kot przyniosl" Ale kota sie zabezpiecza! Najpierw powiedziala, ze kot dwa razy kropelki dostawal - jak byl maly i po 4 tygodniach znow, to wyjasnielam, ze spot on to nie szczepienie i jak kot wychodzacy to trzeba co 4 tygodnie podawac. Na nastepny dzien juz twierdzila ze kot co 4 tygodnie krople dostaje i ze obrozke ma... No, ma! Rozowa z dzwoneczkiem i "brylancikami", odpicowana w kosmos, ale w temacie robactwa tyle warta co kokardka ze srajtasmy. kurka wodna, wlasnie znalazlam pchle na Miyuki - od zakropienia moich ogonow minelo ponad 4 tygodnie, wiec trzeba by powtorzyc operacje - im krople a w domu spray. Zarobilam przez ten tydzien z dzieckiem 50 funtow, po zakupie Fiproline i spray'u do domu, zostanie mi 10. Interes zycia, qrwa! Na drugi raz odmowie opieki nad dzieckiem, a szkoda bo lubie mala, ona mnie i fajnie nam sie razem spedza czas, a pare funtow przygarnac to tez nie od rzeczy.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 38 gości