Ale było bardzo źle, przeżył śmierć kliniczną, był resuscytowany - bo zatrzymała się akcja serca i krążenie, o tych drastycznych szczegółach dowiedziałam się długo po operacji, doktor znając moje przewrażliwienie oszczędził mi tych "rewelacji" dopóki nie było jasne, że kot przeżyje.
Trzymam ogromne kciuki za Broszkę - jest prześliczną kicią, taką słodziusią "murzyneczką", wierzę, że wszystko będzie dobrze - nie ma innej opcji
