Dzień dobry wszystkim.
Meguś póki co nie ma apetytu,dziś bez relanium.Mam nadzieję,że do wieczora coś zje.Mało aktywna jest póki co,choć Zuziol szaleje i broi za trzech.
Wyszła do dużego pokoju,ale śmiga pod sofami i znów się jej włączają jakieś lęki kurczę
Biega jak koty na ulicy,byle szybko,pod czymś lub przy ścianach.Niestety tak bywało czasem do tej pory i rzadko miewała dni pełnego relaksu.
Nikt jej nie stresuje,nie głaska na siłę,robi co chce i na co ma ochotę,jak pozwala to miłości ma aż nad to,wycałuję po brzusiu jeśli pozwoli,wygłaskam,wymiziam,a jednak leki nadal ma...
Naprawdę to relanium miało zbawienny wpływ przez ostatnie dni choćby pod względem psychicznym,była zrelaksowana,przychodziła na kolana,przytulała się i jadła.
Zakupiłam dla niej Kalm Aid i zobaczymy (Feliway za drogi póki co),a może to pomoże,że zrobi się spokojniejsza.Już dostała pierwszą dawkę,wszystko pod kontrolą lekarza,bo choć środek naturalny to jednak wolę by rękę na tym trzymał doktor.
Wiem,że potrzeba jej czasu,bo to dopiero dwa miesiące,ale chciałabym oszczędzić jej stresu.
Aż nie chcę sobie wyobrazić co czuje zwierzak przestraszony,przemykający bokami.
Przykre to dla mnie,bo naprawdę ma jak w niebie i staram się dać jej od siebie co tylko mogę:miłość,pieszczotki,spokój,poczucie bezpieczeństwa,opiekę,pełną michę.Oddałabym wszystko by się nie stresowała.
Mam nadzieję,że ten Kalm Aid faktycznie daje takie efekty jak niektórzy piszą.