OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 04, 2011 16:04 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

ruru pisze:kamari
tobie się pomnik należy
za to wszystko co robisz dla Omisi

płakać mi się chce jak patrze na tą jej biedą pupinę,
zbieram te wszystkie opisy i chcę je dać lekarzowi
który przeprowadził tę "operację"... :( :(


podpisuję się pod tym co napisała ruru.
tą operacją tak bardzo Omisia została skrzywdzona. I to nieodwracalnie :(
ale to, że trafiła do TAKIEGO domu to jest po prostu cud u Boga, bo tam w schronisku.....nie miała by szans.
Kamari :aniolek: :aniolek: :aniolek:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2011 16:17 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

magdaradek pisze:
ruru pisze:kamari
tobie się pomnik należy
za to wszystko co robisz dla Omisi

płakać mi się chce jak patrze na tą jej biedą pupinę,
zbieram te wszystkie opisy i chcę je dać lekarzowi
który przeprowadził tę "operację"... :( :(


podpisuję się pod tym co napisała ruru.
tą operacją tak bardzo Omisia została skrzywdzona. I to nieodwracalnie :(
ale to, że trafiła do TAKIEGO domu to jest po prostu cud u Boga, bo tam w schronisku.....nie miała by szans.
Kamari :aniolek: :aniolek: :aniolek:


Dokładnie tak :1luvu: :1luvu: :1luvu:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 04, 2011 20:55 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

Cytując mojego lekarza: gdyby nie amputacja , Omi miałaby może i martwy ogon, ale stanowiłby on naturalną protezę umożliwiającą wypróżnianie. Gdyby ogon przeszkadzał w bieganiu lub kot go kaleczył wystarczyłoby go skrócić.
Największą zagadką jest usunięcie kręgów aż do miednicy. Na rentgenie kości miednicy, stawów skokowych i łapek nie mają śladów uszkodzenia (złamania, pęknięcia, przesunięcia), więc kręgi znajdujące się w okolicach miednicy musiały być całe, nieuszkodzone. Ogona w tym miejscu nie da się wyłamać, rozerwało by to kota.

Nie chcę już o tym wszystkim myśleć. Chcę zapewnić Omi normalne długie życie, z noszeniem na rękach, siedzeniem na kolanach itd. Omisia szybko sie uczy, przed włażeniem na mnie czeka aż położę na kolanach jedną z setki przyszykowanych szmatek :roll:
Dzisiaj do lekarza jechałyśmy na rękach, już jej nie wsadzałam do kontenerka. Była bardzo grzeczna i świetnie współpracowała w przychodni. Współpraca skończyła się po powrocie przy dopyszcznym podawaniu gorzkiego leku :ryk:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro sty 05, 2011 0:19 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

kamari pisze:Cytując mojego lekarza: gdyby nie amputacja , Omi miałaby może i martwy ogon, ale stanowiłby on naturalną protezę umożliwiającą wypróżnianie. Gdyby ogon przeszkadzał w bieganiu lub kot go kaleczył wystarczyłoby go skrócić.

Jakbym słyszała dr Jastrzębskiego (lecznica Włochy). Z 8 lat temu nasz Tygrys (kot wychodzący) wrócił poturbowany. Okazało się, że jest potłuczony i ma złamany ogon, jeden krąg za pupą. Dr Jastrzębski powiedział, żeby amputować ogon tylko w ostateczności, bo po amputacji kot może mieć problemy z odbytem i kupą (coś z unerwieniem, bez ogona jest problem). Kazał obserwować i gdyby były problemy, to dopiero wtedy amputować. Kot wydobrzał, ogon jest bezwładny, ale w kuwecie go trochę (wystarczająco) unosi. Z ogonem był tylko jeden problem. Kot sobie wychodził nadal i któregoś dnia, mniej więcej miesiąc po wypadku, wrócił z nadłamanym koniuszkiem ogona (pod kątem 90 st.). Zanim zdążyłyśmy zawieźć go do lekarza, już nie miał tego koniuszka. Ma teraz krótszy ogonek, wprawdze bezwładny, ale nie ma problemów z kupą.
Po historii, opisanej tutaj, uważam, że właśnie dzięki mądremu doktorowi kot nie ma problemów. A jakbyśmy trafiły na innego lekarza? Nawet nie chcę o tym myśleć...
Mam nadzieję, że historia Omi i to, co napisałam, pomoże następnym kotkom i ich właścicielom. Kamari, jak dobrze, że nie pozwoliłaś obciąć ogona Amelce (tamten wątek też podczytuję).
Pozdrawiam

sky_fifi

 
Posty: 440
Od: Czw gru 09, 2010 10:19

Post » Czw sty 06, 2011 11:43 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

kamari pisze:Ogólnie Ominia jest zdrowa :ok: :ok: :ok:


:ryk: :ryk: :ryk: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Cieszę się niezmiernie! Niestety niektórzy weterynarze podejmują decyzję o amputacji przedwcześnie. Ja z kolei miałam przypadek dwóch gołębi ze złamanymi skrzydłami. Jednemu amputowano całe skrzydło ,,od ręki'' (bo wda się martwica, ptak dostanie zakażenia całego organizmu itp.). Rezultat jest tak że gołąb co prawda chodzi swobodnie (istniało ryzyko że go będzie przeważało na jedną stronę...) ale prócz tego jest w 100 % kaleki. Kiedy się do niego podchodzi próbuje uciekać machając jedynym skrzydłem jakie ma, wywala go na grzbiet i biedny kręci się jak bączek :( Drugie ptaszysko z bardzo podobnym złamaniem było leczone u innego weta. Nie amputowaliśmy, wszystko się wygoiło bez problemu. Gołąb co prawda nie lata ale jest wstanie podskoczyć, podfrunąć na około dwa metry. Jest o wiele bardziej sprawny. Dodam że obie mieszkają u mojej znajomej w obszernej wolierze.
Tyle dygresji :wink: Jakby co: złamanych skrzydeł nie ucinamy (to tak jakbyście miały taki przypadek u schroniskowego kota :mrgreen: )
Cudownie że Omisia zdrowieje :piwa:

Morgiana

 
Posty: 206
Od: Sob mar 15, 2008 1:36
Lokalizacja: Łódż

Post » Czw sty 06, 2011 12:27 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

lekarz który przeprowadził "operację"
juz nie pracuje w schronisku...
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 06, 2011 13:09 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

ruru pisze:lekarz który przeprowadził "operację"
juz nie pracuje w schronisku...


Przynajmniej tyle dobrego.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 06, 2011 13:24 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

ruru pisze:lekarz który przeprowadził "operację"
juz nie pracuje w schronisku...



No cóż, CHWAŁA BOGU :ok:
Ja tam mściwa nie jestem, ale jak patrzę na Omisię...to jednak jestem :dance:

sky_fifi pisze: Mam nadzieję, że historia Omi i to, co napisałam, pomoże następnym kotkom i ich właścicielom.

Morgiana pisze: Jakby co: złamanych skrzydeł nie ucinamy (to tak jakbyście miały taki przypadek u schroniskowego kota :mrgreen: )


Dobrze, że Tygrysek trafił na rozumnego lekarza :ok: :ok: :ok: A ucinanie skrzydeł ptakom...o Jezu 8O
Coraz częściej czytam o szybkich amputacjach i coraz bardziej nachodzi mnie chęć wszczęcia akcji "nie obcinaj kotu ogona". Na razie zbieram opinie weterynarzy na ten temat i wasze opisy różnych przypadków.

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw sty 06, 2011 15:35 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

Buziaki miziaki dla dzielnej Omisi :)
Bezmyślność i chęć wykazania się niektórych lekarzy jest przerażająca :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Obrazek
Obrazek Obrazek

Catnaperka

 
Posty: 4734
Od: Wto paź 12, 2010 10:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 07, 2011 1:04 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

ruru pisze:lekarz który przeprowadził "operację"
juz nie pracuje w schronisku...

I mam nadzieję, że samodzielnie to już nigdzie nie będzie pracował... :evil:
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5633
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt sty 07, 2011 1:30 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

żeby się jeszcze dowiedziała jaką masakrę zrobiła :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Obrazek
Obrazek Obrazek

Catnaperka

 
Posty: 4734
Od: Wto paź 12, 2010 10:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 07, 2011 8:51 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

katarzyna1207 pisze:
ruru pisze:lekarz który przeprowadził "operację"
juz nie pracuje w schronisku...

I mam nadzieję, że samodzielnie to już nigdzie nie będzie pracował... :evil:


Sądzę że nikt nie dowiedział się jeszcze o jego "osiągnięciach naukowych" w dziedzinie weterynarii,
a on nadal eksperymentuje na tych biednych stworzeniach!
Obrazek

mariolatro

 
Posty: 158
Od: Pon wrz 21, 2009 20:40
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 07, 2011 10:44 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

Jeśli on gdzieś pracuje, to może warto przed nim ostrzegać :?
Obrazek

gaota

 
Posty: 4483
Od: Pt cze 19, 2009 9:10
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt sty 07, 2011 11:20 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

W watku wetow polecanych/niepolecanych moglby sie znalezc, jak kazdy inny przeciez. :twisted:

Arcana

 
Posty: 5727
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 7 >>

Post » Pt sty 07, 2011 11:28 Re: OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

Ten wet to ona nie on.
Obrazek
Obrazek Obrazek

Catnaperka

 
Posty: 4734
Od: Wto paź 12, 2010 10:28
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości