Wychowałam już dużo osesków- i mówiąc prawdę wolę strzykawkę z gumową końcówką niż butelkę. W większości są to słabe i chore kocięta , które przy ssaniu łatwo sie męczą i przez to piją mniej . Co innego np od domowej wypasionej kotki, która nie chce karmić. Przy strzykawce tylko muszą łykać do momentu jak brzusio będzie pełny.Może dlatego spisane na straty przez wetów moje chore oseski przeżyły.
Na szczęście maleństwa, a szczególnie małe czarne/szylkrecie mają duże wsparcie w wetach, którzy mocno o nie walczą
Z ostatnich wieści z lecznicy wynika, że małe czarne/szylkrecie baaardzo mocno pojadło i poszło spać Kiepsko z maleństwem jest, ale mocno się trzyma życia
Nic nie da walka i wsparcie wetów jak nie dostaną tyle energii z pożywienia ile trza. patrząc na zdjęcia to one mają znacznie więcej niż 2 tygodnie. Moje z miseczki pochłeptają Conva- 5-7 ml odchodzą- czyli pojadły. Bierzesz na ręce dajesz gumowego cyca i jeszcze 10 ml każde zje aż im sią uszy falują
Majencja - ja tylko jedno futro od urodzenia na smoczku wychowałam, więc troszku wiem jak to wygląda Za 4 dni Fifi kończy 10 lat
Maluchy na bank mają więcej niż dwa tygodnie, ale Jenny001 napisała, że mają 2 to tak zmieniłam tytuł
Kociaki karmione są co 3 godziny, nie wiem ile ml mleka dostają, ale wydaje mi się że tyle ile powinny
Wiadomo, że w lecznicy nie mają takiej opieki jaką miałyby w domu Niestety to co w tej chwili możemy im zapewnić to lecznica - jakoś nie widzę kogokolwiek kto zaoferowałby im dom
Czy walczy nie wiem Żyje. Kilkakrotnie zaglądałam do szpitalika będąc u Miłki i cały czas śpi. Chociaż znajdował się w różnych miejscach klatki, jakąś ruchliwość więc wykazuje... Ale wygląda biednie. Widać jedynie, że oddycha
Za to drugi burasek (ten z brzydszymi oczkami) otworzył szerzej ślipka Buraski żywotne, jedzą, bawią się razem
Drodzy Kociarze nie chciałem pisać aby posty w sprawie potrzebujących maluchów były bardziej widoczne a szczególnie ten pierwszy dzieła Jenny001 dzięki której mam Oczatka.Czytając tą smutną historię przeżywam retrospekcję przeżyć z moim futerkiem kiedy żegnając się w lecznicy nie wiedziałem czy zobaczę go jeszcze żywego,los dałmu szansę dzięki której teraz to kocina pełnym pysiem,trochę jeszcze odkrztuszający ale za to niezwykle energiczny i napadowy.Trzy tygodnie temu bardzo spadł na wadze ale nie chciałem nikogo martwić i to zapewne dlatego że nasz kawaler przechodzi dojrzewanie,bardzo dużo go miziałem oraz dostał odrobaczenie i jak ruszył ponownie do jedzonka to teraz normalnie czuć go na rękach.Oczatek początkowo nie mógł miałczeć a teraz rozmawia ze mną przy każdej okazji nawet jak w środku nocy wpada do mojego łóżka aby się zameldować swoim zimnym i wilgotnym noskiem.Wielka szkoda że czarne maleństwo odeszło bo chciałem pojechać do lecznicy i napełnić go wolą życia jak to zrobiłem z Oczatkiem który traktuje mnie cały czas jak mamę,wiem że takie maleństwo potrzebuje długiego trzymania na rękach bo ciepła butelka to nie to samo a jak zaskoczy mruczanko to już połowa sukcesu.Niestety tym razem los chciał inaczej i jest mi naprawdę przykro .Pozdrawiamy
Malucha żal... Dołączyłeś, mały, do innych koteczków i razem już jesteście .. {*}{*}{*}...
A nam pozostało zajmować się tymi, którzy są wśród nas............
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..." "Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika" Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...