Król Lulian z dnia na dzień staje się coraz bardziej królewski... jest rozpuszczony jak dziadowski bicz i co dziwne to nie ja Go rozpuszczam a ma. Ja tylko kontynuuje swoją politykę optymalnych (według mnie) warunków do kociego życia ale pojawia się wśród nich też element terroru behawioralnego czyli co jakiś czas idę ściskać, całować, miętolić koteńka i niewiele może mnie przed tym powstrzymać
Co do rozpuszczania Lulianka przez mę przemawia za tym kilka argumentów, chociaż być może nie słusznych...
- w weekend ma nie słała swojego łóżka, żeby Ancymonek mógł leżeć wygodnie na słoneczku (zawsze ściele)
- koteczek je jedzonko na parapecie w kuchni
- przebywa gdzie chce i nawet złego słowa nie usłyszy, z tym się wiąże niezła historia.
Wczoraj wracam do domu i szok, nie ma nigdzie Anca. Ma siedzi ze swoim TŻtem w kuchni i coś jedzą (Ancy ludzkim jedzeniem gardzi więc nie jest nigdy zainteresowany tak przyziemną czynnością jak jedzenie ludzi.. no chyba, że coś jest na miseczce, po to się sięga i to chrupie, wtedy koniecznie trzeba wstawić w to nos, polizać i zobaczyć czy nie są to kocie chrupki w przebraniu) Ancego nie ma, a zazwyczaj wychodzi mi na spotkanie. Niby nic ale jednak rozglądam się po domu. Wreszcie uznaję, że gamoń pewnie śpi i idę do kuchni. Staję oparta przy lodówce żeby coś tam znaleźć, a TŻ my mówi mi, że Król Lulian próbował Go zabić i dlaczego Go na Niego nasłałam. Ja w lekkim szoku, spoglądam na lodówkę na której leżało narzędzie zbrodni i widzę takie coś z takiego czegoś, co jest bardzo lekkie, a poza tym to coś imituje belki drewniane na ścianie. TŻ dostał tym w głowę, ale bardziej poszkodowana była Mała Di, no to tak nieśmiało pytam się, gdzie jest Ancy. Ma zaczyna się śmiać i spogląda na mnie jak na wariatkę, ale dostrzegam, że jej oczy i oczy jej TŻta kierują się ponad moją głowę. Niczego nieświadoma, nie ostrzeżona spoglądam do góry i odskakuję widząc wielką kocią mordę ze stoickim znudzeniem zwieszoną z szafki kuchennej i obserwującą gadających ludzi. No jak nic zanudzili mi kota.
Nuda jak nic.