Pomocy Wroclaw !! Leticja i Tosia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 02, 2008 13:05

Wiesz Dorciu, moja mama mowi, ze jakbym znalazla na ulicy ryczącego, potrzebujacego osła, to pewnie tez bym go do domu przytargala.... :roll:

A ja sobie mysle, ze ........... to mogloby być ciekawe doswiadczenie :lol: :lol: :lol:

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 02, 2008 13:28

oj tak :lol: cos dla odmiany..
tylko jak takiego nauczyć do kuwety robic :roll:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 02, 2008 13:29

No tak...osiołek to duża zwierzyna :P :P :P my miałyśmy całą zime łabędzia który przymarzł do lodu. W dzień chodził po ogrodzie (odgarniało mu się śnieg) a wieczory i noce spędzał w ogrzewanej piwnicy na sianku :lol: :lol: :lol: kiedy brałam go na ręce, wydawało mi sie że z nim odlecę, hi hi po tygodniu nie jadł już chlebka bo mu sie znudził :P i trzeba było gotować makaronik, najlepiej świderki :P :P :P i ziarno kupować u rolników.... miał Bąbelek na imię.....i miał wymagania....

Agata kawecka

 
Posty: 679
Od: Czw kwi 24, 2008 13:23
Lokalizacja: Mikołajki-Szczecin

Post » Śro lip 02, 2008 13:37

i co dalej i co.... :?: :?: :?:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 02, 2008 13:48

No cóż...jezioro było skute lodem długo, aż do Swiąt Wielkanocnych. Bąbelek zaprzyjażnił sie z kotkami i nie bał sie ani one jego. Nie bał sie też psów...chodził jak duża gęś po podwórku i gadał sobie sam ze sobą... :P :P :P ziarno brał do dzioba i zadzierał wysoko szyje a potem szybko pił wodę z wiadra :lol: :lol: :lol: kiedy topniał śnieg wyskubywał żdżbła trawy i chyba był tej zimy szczęśliwy. Wtedy panowała ptasia grypa i było troche kłopotów z sąsiadami, ale miał opieke naszego Weta więc się odczepili :twisted: to tylko w piosenkach: dobrze mieć sąsiada.... potem ruszył lód i pod koniec kwietnia zwróciłyśmy go przyrodzie...mam nadzieje że jest szczęśliwy :1luvu:

Agata kawecka

 
Posty: 679
Od: Czw kwi 24, 2008 13:23
Lokalizacja: Mikołajki-Szczecin

Post » Śro lip 02, 2008 14:02

super historia :D
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 02, 2008 15:34

Ale piekna historia :1luvu:

Cos mi sie zdaje, ze Ty Agatko szybciej niz ja tego osiolka przygarniesz ;)

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 02, 2008 16:01

Moja Mama Bella to samo (mniej więcej) mówiła i myślę że mamy takie same szanse... :P :P :P może sie spełni kiedyś: kózka i gąski i koniki... kto wie :wink: osiołek też .... jak do tej pory :miałam w kawalerce dwa gołębie znalezione zimą przy budkach z warzywami. Były chore i zmarznięte. Ona była zwykłą małą gołębiczką a on pocztowy, rasowy. W tej niedoli bardzo sie zaprzyjażniły ( aż za bardzo) i bawiły sie w kuchni i gruchały. Wet powiedział że dzieci z tego nie będzie więc bez stresu patrzałam na te harce... pojawiły sie dwa jajeczka i ja jeszcze byłam spokojna... aż tu wracam do domu a tu dwa małe gołąbki(czyli cztery razem). Maluchy były słodkie. Pierwszy niestety krótko żył a drugi wyglądał jak pank :P :P :P nie miał piór tylko żółty czubek na głowie a darł sie tak że wracając z pracy słyszałam go trzy piętra niżej... W drzwiach stawały dwa psy i między nogami biegały gołębie... jadły gotowane jajeczka, uwielbiały biszkopciki i kasze jęczmienną i papugowe najedzonko. Tylko moje papagaje ich nie lubiły...taka to historia :P :P :P ona miała na imię z przeproszeniem Kasia . Oglądałyśmy razem TV. Wchodziła po mojej nodze na kanape i siadała na oparciu...stawała na jednej nodze i zamykała te swoje szafirowe ślepka. Głowka jej opadała coraz niżej i niżej i tak potrafiłyśmy drzemać przy filmie długo....on ,jak to w życiu bywa, odleciał. Po prostu...

Agata kawecka

 
Posty: 679
Od: Czw kwi 24, 2008 13:23
Lokalizacja: Mikołajki-Szczecin

Post » Śro lip 02, 2008 17:48

Witam i zapewniam o kciukach od nas.
A przy okazji chciałam też wspomnieć naszego tymczasa - niemowlę zajęcze, przywiezione przez dobrych ludzi do Wrocławia z wycieczki, bo mamy nie bylo w pobliżu :twisted: Dobrzy ludzie chcieli go wypuścic na popularną górkę- miejsce spacerowe piesków. Zajączek Edziu - oczy czerwone( czas komuny) nie umiał sam jeść. karmiliśmygo troche mlekiem , a troche sokiem z marchewki z butelki. Gdy kończył pić strzelał ze smoczka. Załatwial sie do kuwety na ligninę- bardzo czysty. Pies i koty spędzały czas z nosami w szparze pod drzwiami pokoju rodziców. Był u nas tylko 8 dni, bo gdy zaczął jeść zieleninę, wróciliśmy go naturze. Rodzice dość długo szukali dla niego najlepszego miejsca, a gdy odchodził, odwrócił się, słupka stanął i chyba łapką pomachał( moja mama wyraźnie nie widziała, bo ryczała).
Obrazek Obrazek

Thorkatt

 
Posty: 17122
Od: Czw sty 04, 2007 23:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 02, 2008 18:28

Dziewczyny, ale piekne opowiesci :D :D :D Poprosze o wiecej !!

Witaj Thorkatt w nowym wątku 8) Pozdrowienia od Lolunia i calej gromadki :D

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 03, 2008 1:46

piękne opowieści :1luvu: przyszłam życzyć dobrej nocki :twisted:

ps. nie wiem czy można nazwać to przygarnięciem potrzebujących zwierzątek, w każdym razie jak byłam dziecięciem jeszcze, to hodowałam ślimaki w szufladzie :roll: miały ziemię, trawkę, sałatę, miseczkę z wodą :twisted: brakowało im jedynie słoneczka :roll: chyba nie muszę mówić co na to mama jak się dowiedziała o mojej hodowli :twisted: niestety nie była tak wyrozumiała jak wasi rodzice :roll:
Asminka, Perełka[*], Nuna[*], Zula[*], Lila
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

moniex

 
Posty: 1228
Od: Pt cze 15, 2007 19:52
Lokalizacja: wawa

Post » Czw lip 03, 2008 2:00

Ślimaki - w czasie powodzi mielismy możliwość zamieszkać w pałacu po PGR. Dzieci moje nazbierały winniczków i wsadziły je do kartonie po winie - 12 przegródek na 12 ślimaków. Rano stwierdziliśmy ucieczkę. Niestety po paskudnych śladach odnaleźliśmy zbiegów na wysokich ścianach naszej pałacowej sypialni. :oops:
Inne ślimaki 2 sztuki "hodowaliśmy" razem z moimi klasowymi dziećmi. Też w nocy zwiały, ale kulturalnie przeszły przez całą klasę(sobota, niedziela) i znalazły sie pod tablicą.
Obrazek Obrazek

Thorkatt

 
Posty: 17122
Od: Czw sty 04, 2007 23:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 03, 2008 6:44

Thorkatt pisze:Inne ślimaki 2 sztuki "hodowaliśmy" razem z moimi klasowymi dziećmi. Też w nocy zwiały, ale kulturalnie przeszły przez całą klasę(sobota, niedziela) i znalazły sie pod tablicą.


:smiech3:
Jak widac, Thorkatt, masz pozytywny wplyw nie tylko na dzieci ;)

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 03, 2008 11:14

Oj ,te ślimaki to chyba jakiś specjalny etap w życiu ,bo ja również ślimaki hodowałam. Miały dwa ogromne półmiski ( do Mamusinych kanapek) ziemie, trawe i całe środowisko naturalne... jeżdziłam po specjalne okazy na rowerze ,miałam nawet takie duże bez skorupek( na ciele miały zygzaki)....i winniczki i inne mi nieznane :P :P :P pamiętam że jak poszłam do szkoły to całe towarzystwo rozlazło sie po pokoiku, pełzało po stole i szafie :lol: :lol: :lol: moja Mama wtedy strasznie płakała... musiałam hodowle zwrócić przyrodzie :ryk: miałam też po kryjomu chomika który mieszkał w wiaderku mojego małego braciszka :P :P :P na noc przykrywałam go durszlakiem, żeby nie uciekł a miał czym oddychać. Ale pewnego ranka stwierdziłam że w wiaderku jest wygryziona dziura, taka okrąglutka i po chomiczku ani śladu :P :P :P dyskretnie szukałam go po całym domu ale nigdzie łobuziaka nie było....wieczorem poderwał nas na nogi wrzask mojej Mamy: RATUNKU, SZCZURRRRRR... to znalazł sie głodny Ufcio.. :P :P :P moja Mama wtedy też płakała.. a kiedyś wyglądając przez okno, wypatrzyłam gawrona ze złamanym skrzydłem.... niewiele myśląc ,ruszyłam jego tropem i oczywiście przyniosłam do domu :P :P :P miał oczka jak guziczki i dostałam buzi dziobem co skutkowało upiększeniem mojej urody w postaci wydatnych ust ( opuchniętych, hi hi) nie fruwał faktycznie i plan był taki, zeby go do weta i schroniska zawieżć. W tamtym czasie w Sz-kim schronisku było małe zoo i dość spora ptaszarnia :P :P :P ale dochodziła 16-ta i musiałam po braciszka do przedszkola jechać więc zamknęłam gawrona w moim pokoiku...i poleciałam do przedszkola :lol: w tym czasie moja Mami wróciła z zakupami do domu...jak sie domyślacie, była katastrofa :P :P :P usłyszała że coś sie tłucze w pokoiku , gawron demolował systematycznie wszystkie półki...co mogło spadało na ziemie...Mama otwiera drzwi a ten łobuz wyfrunął lotem koszącym prosto na nią... :D :D :D jak wróciłam, znowu biedna płakała..... :oops: ale to mylący obraz mojej Mamy. Często sie śmieje tzn. do śmiechu też ją doprowadzam :ryk:

Agata kawecka

 
Posty: 679
Od: Czw kwi 24, 2008 13:23
Lokalizacja: Mikołajki-Szczecin

Post » Czw lip 03, 2008 13:12

Agata kawecka pisze:to mylacy obraz mojej Mamy. Często sie śmieje tzn. do śmiechu też ją doprowadzam :ryk:


Cale szczescie, bo juz zaczynalam sie martwic ;) :lol:

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, lucjan123 i 27 gości