Ale się zdziwiłam, ile odwiedzin, bo ja tu tak po cichutku i do poduszki.
O dwóch takich co łapali stopa
Lata osiemdziesiąte dawno minęły i autostopowiczów coraz mniej. Zresztą teraz to strach brać jakichkolwiek po drodze, bo nigdy nic nie wiadomo. No więc my mamy żelazną zasadę nie zabieranie autostopowiczów po drodze, zresztą, nawet jak gdziekolwiek jedziemy, to i tak tylne siedzenia mamy załadowane przez kontenery, więc albo autostopowicz musiałby być chudy jak kij i kociolubny, albo nie i już. Czyli generalnie nie i już.
No więc wraca dziś mój Maciej z pracy, oczywiście ma się pospieszyć bo jedziemy odebrać pieniądze z banku na babci oko i koniecznie Maciek musi być ze mną bo sama się boję. Skoro ma się pospieszyć, to oczywiście jedzie skrótem, a skrót naturalnie okazuje się nie być skrótem bo przejeżdża przez tory kolejowe, które oczywiście akurat są zamknięte. Więc dzwonię i popędzam, bo przecież operacja babcinego oka już w piątek, a pieniądze w banku leżą i kwiczą. No to mój Maciej robi „zwrotkę” i pędzi inna drogą, pędzi aż do czasu kiedy na drogę wychodzi mu autostopowicz. Autostopowicz jest jasny, więc widoczny z daleka i łapie okazję w postaci mojej rozwalonej micry i mojego spieszącego się małżonka. Mój Maciek mimo moich ostrzeżeń oczywiście się zatrzymuje. Autostopowicz stosuje metodę na wabia, uradowany faktem zatrzymania się Maćka, natychmiast woła swojego kolegę ukrytego za rogiem. Maciek zaskoczony, ale odwrotu już nie ma. Dzwoni więc do mnie ( skąd ja to znam, faceci zupełnie nie potrafią nic sami postanowić ) ze standardowym pytaniem:
„kochanie co ja mam zrobić?”
„Ale co? Z czym??? „
„Bo tu są takie dwa małe kotki na ulicy”
„Gdzie? Jak na ulicy? Gdzie Ty jesteś?”
„Na środku ulicy, co mam zrobić?”
„Nie wiem dzwoń do dr Ewy…cholera, nie wiem czy w ogóle możemy…”
Po pól godzinie mam już przygotowaną pechową klatkę od Iwci i czekam na dwa kociaki z grzybem, które cudem złapały okazje wprost do naszego domu. Pojadły, popiły i bawią się myszą. Ten co to łapał na wabia wygląda prawie jak syjam, wszyscy się śmieją, że łapał bo atrakcyjniejszy. Ten co wyskoczył to biało-bury. Oba zburzyły naszą biało-czarną harmonię, zajęły pokój Liliany i mają na imię Orfeusz i Kornel.
