MILUSIA z Katowic-prośba o zamknięcie wątku

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon kwi 16, 2007 13:15

Femka pisze:noooooo chyba żartujesz. po co mi takie koty nieroby i pasibrzuchy? tylko człowiek pieniądze wydaje i nic z tego nie ma.

NIE MA MOWY :twisted:



:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: pasożyty

Moje to najlepiej znają się na kuchni :wink:
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Pon kwi 16, 2007 14:04

iwona_35 pisze:
Femka pisze:noooooo chyba żartujesz. po co mi takie koty nieroby i pasibrzuchy? tylko człowiek pieniądze wydaje i nic z tego nie ma.

NIE MA MOWY :twisted:



:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: pasożyty

Moje to najlepiej znają się na kuchni :wink:



ale pewnie nie na zmywaniu albo przyprawianiu potraw :lol: :lol: :lol:
Ty masz złodziejskie pasożyty :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 14:14

Niniejszym oświadczam, że właśnie była pierwsza qpka :lol: wprawdzie sucha i niezbyt piękna, ale Mili ciągle w stresie i pewnie zmiana żarciątka.

ALE ZA TO DO KUWETY!!!!!!!!!! :dance: :dance2:

teraz lecę po dużą klatkę dla Milusi, bo SIŁY ZJEDNOCZONE tak mnie postraszyły, co mają koty schroniskowe, że mokra jestem ze strachu. Nawiasem mówiąc, to wymądrzać to ja się potrafię jak nikt, ale jak przyszło zrobić coś sensownego, to zaczęłam od narażenia moich Szczypiorków na śmiertelne niebezpieczeństwo. Chyba musze zweryfikować samoocenę. Lecę po klatkę dla Milusi.

Acha, Zosia zaczęła (jeszcze trochę lękliwie) chodzić po mieszkaniu, czyli ciekawość zwycięża nad strachem. Muszę Zosieńkę uściskać.
Ale co się w nocy poprzytulałam do niej to moje :lol:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 18:59

Teraz wątek lekko poboczny.
Dzisiaj byłam z Milusią u wetki, już o tym pisałam. Potem do apteki i do domu podać lekarstwo. Koło południa prywatna wiadomość od pewnej miłęj Forumowiczki: że Milusię za wszelką cenę trzeba odizolować, że rozmawiała z wetką i wetka już kombinuje dla mnie klatkę.

Jak? Skąd? Jakim cudem???

Bardzo prosto, ale te najprostsze rozwiązania są ostatnio najmniej popularne, najrzadziej się zdarzają, dlatego nie przychodzą do głowy odrazu. Po mojej wizycie owa miła Forumowiczka (nie zapytałam, czy życzy sobie ujawniania nicku, dlatego pomijam) również zawitała ze swoim ogonem. Wetka, poruszona opowieścią o Milusi (bo przecież dokładnie je zrelacjonowałam, co spotkało koteczkę) opowiedziała ją również Forumowiczce, a następnie obie załamały ręce nad moją bezmyślnością (chodzi o konieczną izolację Milusi dla bezpieczeństwa pozostałych Szczypiorków) i podjęły decyzję, że należy pomyśleć za mnie. Umówiły się, jak mi pomóc i właśnie teraz czekam na sygnał, kiedy i gdzie mam galopować po klatkę.

Jesteśmy tak zagonieni codziennością, tak zajęci włąsnymi sprawami, że gdy nagle ktoś zrobi coś dla nas całkiem bezinteresownie (a nawet wbrew własnemu interesowi, bo zdrowe moje Szczypiorki to brak dochodu dla wetki), że wzruszamy się do łez. Ja się wzruszyłam.

Jedno mogę Wam powiedzieć: każdemu życzę takiej wetki jak Doktor Ewa.


Ale słowo o Milusi też musi być. Otóż jesteśmy po trzech podaniach antybiotyku (za chwilę się zabiorę za czwarte podanie, bo już wieczór), a stan mamy następujący:

Milusi futro pod brodą posklejane
moje ciało wskazuje na niedawną obecność na wojnie

a tu lato idzie, czas się rozbierać z ciepłych ciuchów. znowu będę świecić świeżo zabliźnionymi ranami :twisted:

jeszcze pytanie:
widzę, że Milusia wchodzi do kuwety, ale nie robi siusiu, albo robi nie zawsze. Niestety, nie udało mi się podpatrzeć, czy siada nisko, czy podnosi przy tym pupkę.
Moja Femcia nigdy u mnie rui nie miałą i nie wiem, czy takie zachowania należy kłaść na karb ruikowych czy powinnam podejrzewać zapalenie pęcherza. Wetce o tym nie mówiłam, bo Milusia dopiero dzisiaj robi podchody do toalety kociej.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 19:58

Femka pisze:jeszcze pytanie:
widzę, że Milusia wchodzi do kuwety, ale nie robi siusiu, albo robi nie zawsze. Niestety, nie udało mi się podpatrzeć, czy siada nisko, czy podnosi przy tym pupkę.
Moja Femcia nigdy u mnie rui nie miałą i nie wiem, czy takie zachowania należy kłaść na karb ruikowych czy powinnam podejrzewać zapalenie pęcherza. Wetce o tym nie mówiłam, bo Milusia dopiero dzisiaj robi podchody do toalety kociej.

Mnie to wygląda na problemy z drogami moczowymi...
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Pon kwi 16, 2007 20:22

Jak wiesz, każdy mój kot przychodził do mnie osobno. Nie miałam wtedy możliwości pożyczenia ani klatki ani tak dużego transportera. Koty "rzucone na gorącą wodę" po prostu się poznawały. Żaden z moich kotów nie wykazuje ani odrobiny agresji, raczej umiarkowane zainteresowanie. Psotka tylko jest nieświadoma pazurów i najchętniej odrazu bawiłaby się, co zresztą nieraz powoduje kłótnię z Pliśką, bo ta nie ma ochoty na gonitwy. Ale za bardzo się rozpisałam. Chodzi mi o to, że o ile nie ma jakiejś strasznej agresji, to koty potrafią się dogadać i wielu ludzi nawet nie wie, że powinno odizolować nowego przybysza. Ty wiesz doskonale jakie są za i przeciw. Jeśli będzie klatka - super! Oczywiście dla Milusi. Jeśli nie - to i tak sobie poradzisz nie robiąc jej krzywdy.
Ja, ponieważ mam możliwość izolacji właśnie tak postąpiłam, zwłaszcza że Piastka jest naprawdę bardzo skrzywdzonym kotem. Kto wie, co zrobiłabym gdyby przyszedł do mnie taki drugi Totek? Pewnie poprostu puściłabym go do rezydentów. Wszystko zależy od kotów i możliwości.
Cieszę się, że może pod górkę i piachem w oczy ale radzisz sobie.
Nadal trzymam kciuki :ok: :ok:

Ach, i oczywiście nie mogę się doczekać na foteczki :D
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 16, 2007 20:49

Maju, niestety jak pisałam, na foteczki trzeba poczeać, ale będą na pewno. Natomiast i klatka będzie, czekam właśnie na wiadomość od wetki gdzie i kiedy. Odizolować muszę ze względu na świerzb i grzybicę, a jeszcze mnie postraszyły białaczką i FIPem. więc izolacja konieczna ze zwględu na obie strony.
Ja już dawno przestałam się martwić, czy Szczypiorki zaakceptują Milusię, bo od początku nie było agresji pt. "zaraz cię zagryzę". Nawet skłonności. Na tyle już znam swoje futra i wiem, że te ciche posykiwania gdy zbliżą się do siebie za bardzo oznaczają wyłącznie duży dystans i rezerwę, nic poza tym. a jak wiesz, dystans i rezerwa znikają dość szybko.

Ja też "dobierałam" Szyczypiorki pojedynczo i w odstępie czasowym. Nie musiałąm ich izolować, bo żadne z nich nie było ze schroniska. Koraliś trafił do mnie z takiego domu, że w ciemno mogłam brać i w ogóle nie sprawdzać. Zosia natomiast zanim przyszła do mnie z podwórka "kwarantannę" przeszła u kobiety, która jest dobrze zaprawiona w opiece nad kotami i wszystkie niezbędne zabiegi wykonała zanim mnie znalazła jako dom dla Zosi.
Milusia jest moim pierwszym tego typu doświadczeniem, dlatego tak błądzę jak we mgle.
Ale powodów do zmartwień nie mam. Milusia zdecydowanie po dwóch dobach brania zastrzyku ma wyraźną poprawę w oddychaniu, a ze świerzbem i grzybicą wiesz, jak jest. Wyleczalne bez problemu, tylko trzeba czekać.
a cierpliwości do kocurów to mi nigdy nie brakowało :lol:
Ostatnio edytowano Pon kwi 16, 2007 21:06 przez Femka, łącznie edytowano 1 raz
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 21:04

CoToMa pisze:
Femka pisze:jeszcze pytanie:
widzę, że Milusia wchodzi do kuwety, ale nie robi siusiu, albo robi nie zawsze. Niestety, nie udało mi się podpatrzeć, czy siada nisko, czy podnosi przy tym pupkę.
Moja Femcia nigdy u mnie rui nie miałą i nie wiem, czy takie zachowania należy kłaść na karb ruikowych czy powinnam podejrzewać zapalenie pęcherza. Wetce o tym nie mówiłam, bo Milusia dopiero dzisiaj robi podchody do toalety kociej.

Mnie to wygląda na problemy z drogami moczowymi...[/quot

no właśnie. na szczęście -jak wyczytałam na ulotce antybiotyku, który Milusia dostała na płuca - działa w tym samym stopniu na drogi moczowe. zobaczymy.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 16, 2007 23:42

a ja dopiero dzisiaj tutaj trafiłam i nawet nie wiedziałam ze nasza Milusia
wywróciła swoje zycie do góry nogami :)
KOT JEST DOMOWY NA TYLE NA ILE MU TO ODPOWIADA
Obrazek
SPRZĄTAM I WYPRZEDAJE
Kupię stare widokówki Katowic

bettysolo

 
Posty: 7951
Od: Wto kwi 25, 2006 21:43
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto kwi 17, 2007 6:19

Milusia Femusia i wogóle :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Pusia [*] Bonus [*]

ko_da1

 
Posty: 4174
Od: Nie sie 13, 2006 13:48
Lokalizacja: Chorzów Batory

Post » Wto kwi 17, 2007 7:22

Nic mi nie pozostaje tylko dalej trzymac kciuki za zdrowie koteczki
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Wto kwi 17, 2007 7:25

ja też kciuki za zdrówko :ok:
jedyne co mogę powiedzieć,a co moze Cię pocieszy, to to,że nie widziałam w schronie, ani jednego wyłysiałego kotka.
Więc na brak grzyba szansa jest spora :)

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto kwi 17, 2007 9:02

bettysolo pisze:a ja dopiero dzisiaj tutaj trafiłam i nawet nie wiedziałam ze nasza Milusia
wywróciła swoje zycie do góry nogami :)



Milusia wywróciła MOJE życie do góry nogami :lol:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto kwi 17, 2007 9:03

Mała1 pisze:ja też kciuki za zdrówko :ok:
jedyne co mogę powiedzieć,a co moze Cię pocieszy, to to,że nie widziałam w schronie, ani jednego wyłysiałego kotka.
Więc na brak grzyba szansa jest spora :)



grzybica i świerzb są na pewno. walczymy z tym i nie ma co biadolić. choroba świetnie wetom znana, więc tym się nie przerażam. :lol:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto kwi 17, 2007 9:04

ko_da1 pisze:Milusia Femusia i wogóle :1luvu: :1luvu: :1luvu:



o jesooo :oops:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 166 gości