Koty - moja pasja.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 01, 2006 22:30

Zawiozłam kicie do lecznicy, została tam na pełną diagnostykę przynajmniej do jutra.
Dzis od razu miała prześwietlenie, nie ma niepokojących zmian w jelitach, owszem sa gazy i jakieś nie duże zgrubienie świadczące o stanie zapalnym.
Zgrubienie które wczoraj tuz pod żebrami wyczuł inny weterynarz, które także mnie pokazał i ja też je wyczułam, dziś nie zostało znalezione.
jedyne co na tym obszarze ma taki kształt jest nerką, więc albo kulka się przesunęła i kicia je wydaliła, albo to od początku była nerka 8O

Podali jej dożylnie kroplówkę.
jutro rano pełna diagnostyka z krwi.

Czyli nadal nic nie wiadomo, jednak kilka schorzeń można wykluczyć.

Jadąc z nią tam zabrałam jej domek i kocyk, przynajmniej ma coś swojego w tej klatce... :cry:
A sąsiaduje z małym yorkiem, małym czarnym kundelkiem, i drobnym Onkiem, jest też swobodnie chodząca goldenka Misia. Żadnego innego kotka.
Kicia bardzo się boi psów więc oprócz nowego miejsca ma dodatkową traumę - sąsiedzi. Kicia jest bardzo wojownicza więc lepiej będzie jak goldence nie przyjdzie do głowy ją na przykład powąchać - strzał gwarantowany! :twisted: Nie bez powodu ma na imię Xena ---> wojownicza księżniczka :wink: Może to potwierdzić moja dożyca która za swoją ciekawość zapłaciła zadrapaniem!

Trochę mi ulżyło że jest pod opieką specjalistów, i mam nadzieję że ci jej pomogą.
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Śro lis 01, 2006 23:32

No nareszcie :lol: Wspaniała wiadomość! Diagnostyka to podstawa! Nie można doradzać np karmy nie wiedząc jaki jest problem... Są karmy weterynaryjne lecznicze ale trzeba wiedzieć czy i jakie są wskazania do stosowania... A do tego Twojego pierwszego weta to bym już chyba nie jeździła- leczenie na "oko" kiedy nie wie z czym ma doczynienia nie świadczy najlepiej... Dobrze, że znalazłaś profesjonalnego weta- u nas nawet jeżeli nie mogą wykonać diagnostyki to zanim podejmą jakieś kroki kierują do innych gabinetów gdzie możesz zrobic np rtg, usg... Mam nadzieję, że wszystko sie jutro wyjaśni i będzie to jakaś bzdurna przypadłość a nie poważne schorzenie! Trzymam kciuki!!!
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 01, 2006 23:54

no tak, ja zareagowałam od razu - W PONIEDZIAŁEK!

dzis jest środa i dopiero dzis trafila na diagnostyke i pod kroplowe, wczesniej to podskorne nawodnienie i boje sie co z watroba, w niedziele jadla ostatni raz, a od tego czasu jadła po kilka chrupek, to tak malo... :cry:

wiesz, idziesz do weta (nie pierwszy raz), i on ci mowi o tu wyczuwam cos tam podamy to i to, no to mu ufasz, laik jestes, no i tak bylo, ale ja z tych dociekliwych jestem i bacznie ja obserwowalam, bylam z nia doslownie 24/24.



ciekawe jak tam moja kicia spedza pierwsza w zyciu noc poza domkiem, wsród piesków :cry:
tesknie.................
:cry:
Ostatnio edytowano Nie lut 01, 2015 23:35 przez natur11, łącznie edytowano 1 raz
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lis 03, 2006 1:40

Witam
odwiedziłam kiciunie w "szpitalu", jest mocniejsza, odżyła..
zareagowała na moje przyjście wyraźnie z radością :D
miała akurat obiadek - kroplówe w łapie...
widzialam ja doslownie przez minutke.
Pokazano mi zdjęcie rentgenowskie z wczoraj wieczorem, narzady wewnetrze w normie, tylko macica powiekszona!
Rano pobrano jej krew do pelnej analizy, zdecydowana większość parametrów w normie, oprócz:
- zaniżonej ilości leukocytów,
- podwyższonej nieznacznie mocznika,
- lekko potas w dół i fosf. zasadowa
(pełnej analizy nie widzialam, te dane mam podane przez telefon, bo wyniki były po mojej wizycie w lecznicy).
Są prawie na 100% pewni ze to ropomacicze.
Dziś jeszcze miała mieć usg, i jutro na stół - o 10:00
Nie dzwoniłam tam już wieczorem by się dowiedzieć o wynik.
Zadzwonie jutro rano, przed zabiegiem.

Kochana bidula tyle wycierpiała... :cry:
Mam nadzieje, ze to powod jej dolegliwosci.
A inni od poniedziałku leczyli ją na migdałki a później na kłaczki w jelitach... :evil:

I mam ogromny żal do siebie, że rozczulałam się na tą panikarą zamiast brać ją za fraki już dawno na sterylkę :evil:
Wiedziałam że to nieuniknione, że to tylko kwestia czasu, że zdecydowanie nigdy kociaczków mieć nie będzie itp
Wiedziałam o zagrożeniu w przypadku podawania hormonów.

No i ciągłe wyjazdy, nie pomagały mi w podjęciu decyzji.
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lis 03, 2006 1:59

Trzymam kciuki za koteczkę.

Po operacji zabieraj ja szybciutko do domu.
Na swoich smieciach szybciej dojdzie do siebie niz w szpitalu.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt lis 03, 2006 16:20

Dziekuje wszystkim za wsparcie i rady... to bylo dla mnie wazne, strasznie sie stresowalam, 3 dni pseudo leczenia, z dnia na dzien pogarszajacy sie stan, kryzys w swieto, kiedy wiekszosc lecznic zamknietych...
schudlam, zle spalam, ryczalam, oczy podkrazone... sama sie do lecznicy teraz nadaje :wink:
Kiciunia dzis rano miala opercje, jak zdiagnozowali wczesniej - to bylo ropomacicze (nawet maciczke zostawili mi do pokazania :roll: ).
Jak dzwonilam w poludnie, to sie wybudzala, pod wieczor pojade do niej, nie zdecydowalam czy ja zabiore do domku dzisiaj, po rozmowie z lekarzem podejme decyzje czy tak czy nie, w domku na pewno lepiej by sie czula ale jak mi nie bedzie jesc to bede musiala z nia i tak jechac na kroplowke, wiec zobaczymy. Klinika jest daleko a dla niej podroz samochodem to potworny stres, a to 70 km tam i z powrotem, wiec wole niech juz zostanie ten dzien dluzej niz bidna, ze swieza ranka usilujaca wedrowac po samochodzie - jak to ma w zwyczaju.
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lis 03, 2006 16:59 Xena

No jak to dobrze ze bylaś taka czujna i nie zawierzylas pierwszemu wetowi.
Trzymam kciuki za szybki powrót koteczki do zdrowia i do domu!

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pt lis 03, 2006 22:02

Kicia slabiutka, widzialam ja, poglaskalam, jest slaba ale przytomna, reagowala na moj glos.
Zostala jeszcze w klinice do jutra lub niedzieli.
Najwazniejsze by zaczela jesc. Ja mam 70km do tej kliniki tam i z powrotem wiec wole by zostala niz ja stresowac w podrozy.

ale mam nowa zagwostke
obok w klatce (scianki pelne, nie siatka, lecz blacha), lezal kotek pytam co jemu jest, a pani doktor "umarl nam kotek, mial bialaczke."
Ja wielkie oczy, moja kicia obok a ona nieszczepiona!!!!!!!!!!!!!
I powiedzialam to, a ta kobieta, ze nic jej nie bedzie.
Na pewno?????????
A jak ja zarazili???????????????????
Jaki musi byc kontakt by sie zarazic??
Przerazilam sie, boje sie ze mogla cos zlapac.

Co o tym sadzicie?
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lis 03, 2006 23:27

Nie zarazi się, ten wirus przenosi się kontaktowo a nie drogą kropelkową.
A nowotwory nie są zakaźne.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pt lis 03, 2006 23:41

Beliowen pisze:Nie zarazi się, ten wirus przenosi się kontaktowo a nie drogą kropelkową.
A nowotwory nie są zakaźne.

bo ja mam bujna wyobraznie... :roll:
a po przejsciach ostatnich dni jestem baaaaaaaaaardzo uczulona.

a jesli ktos glaskal tego chorego a pozniej moja kicie to tez nie ?
albo lezaly na tym samym stole?
(jestem laik wiec prosze o cierpliwosc :wink: ).
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lis 03, 2006 23:53

Bialaczka sie nie zarazi. Musialaby miec dlugotrwaly, bezposredni kontakt ze slina, krwia kota chorego na bialaczke lub dostac ja od matki.
Natomiast kot nieszczepiony ma duze szanse zalapac koci katar, panleukopenie, kaliciwiroze i inne atrakcje. Tak samo jak kot faszerowany hormonami - ropomacicze. Ale to juz na pewno wiesz.

Jak kotka dojdzie do siebie po zabiegu - zaszczep ja koniecznie. Daj jej miesiac na rekonwalescencje.
Bo zarazic sie moze nie tylko w szpitaliku. Mozesz jakies paskudztwo przyniesc do domu na butach. Tym bardziej, ze ostatnio panleukopenia szaleje, a kota bedzie oslabiona zabiegiem.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob lis 04, 2006 0:07

Myszka.xww pisze:Bialaczka sie nie zarazi. Musialaby miec dlugotrwaly, bezposredni kontakt ze slina, krwia kota chorego na bialaczke lub dostac ja od matki.

Jak kotka dojdzie do siebie po zabiegu - zaszczep ja koniecznie. Daj jej miesiac na rekonwalescencje.
Bo zarazic sie moze nie tylko w szpitaliku. Mozesz jakies paskudztwo przyniesc do domu na butach. Tym bardziej, ze ostatnio panleukopenia szaleje, a kota bedzie oslabiona zabiegiem.

ufffffff to dobrze
co do szczepien to na pewno bedze szczepiona, ona i druga moja kota, ktora jest tylko na wscieklizne szczepiona, ta mala niestety nie byla na nic...
ale przezycia ostatnich dni duzo mnie nauczyly.........
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Sob lis 04, 2006 11:40

Nie zaglądałam tu wczoraj a tu takie wiadomości. Kiciunia miała szczęście w nieszczęściu... Ropomacicze co już pewnie wiesz to jest zawsze poważne zagrożenie życia.... Dobrze, że sie jej udalo :) Pewnie będzie dochodziła do siebie troszke dłużej niz po zwykłej sterylce bo była operowane w stanie prytrucia- jednak to bardzo silny stan zapalny, ropa, bakterie. Do tego nie jadła i nie piła sama była więc dodatkowo osłabiona. Może narkozę znieść gorzej niż normalnie. Jeżeli możesz to prez jakiś czas potrzymaj ją na dietce wątrobowej- my jako powikłanie po narkozie na takim osłabionym psiaczku mieliśmy właśnie problemy z wątrobą. Najlepszy gotowany kurczak albo indyk. Może być też ewentualnie chuda wołowinka lub cielęcinka... Jak będziesz ja odbierała to kup też w lecznicy kaftanik posterylkowy jeżeli nie masz- zabezpieczy szwy przed wypruciem a rankę przez pobrudzeniem czy urażeniem. Koszt- około 15zł. Ciesze się, że tak sie wszystko skończyło. Ach a gdyby nie jadła jeszcze zbyt chętnie to w lecznicy maja też saszetki Convalescence- mają o wiele więcej kalorii niż zwykłe. Jest też Convalescence w proszku- rozrabia się wodą i podaje strzykawką. Ona jeszcze może być obolała i dlatego jedzenie nie kojarzy Jej się dobrze. Będzie dobrze :)
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lis 04, 2006 13:11

Mam ogromny żal do poprzedniech trzech weterynarzy że pomimo mojej sygnalizacji ze jest na hormonach i ze nawet pytalam czy to moze nie ta wlasnie choroba - bagatelizowali to. Mówili ze miala by takie a takie objawy a ich nie bylo.
Wierzylam. Teraz mam uraz i na dlugo o ile nie na zawsze zburzone zaufanie i zawsze juz pozostanie cien watpliwosci, czy sie nie myla.

Dzis jade do mojej pieszczoszki, zobacze czy zabiore ja do domu, jak pisalam ona nie lubi jazdy samochodem, i to dla niech dodatkowy stres wiec moze zostawie ja do jutra skoro i tak ma tam jeszcze przyjechac na zastrzyk, z drugiej strony, w domku moglaby sie rozluznic itp.
Teraz najwazniejsze by zaczela jesc!!!!
Pamiętam :( Migosiu, Okruszko, Masieńko, Maurycy, Sasza [']
Moja Paciunia ['] :(

natur11

 
Posty: 11849
Od: Śro sie 23, 2006 22:41
Lokalizacja: W-wa

Post » Sob lis 04, 2006 13:28

Może weci Cię przeszkolą i sama zrobisz ten zastrzyk. Mogliby wtedy dać Ci przygotowaną strzykawkę do domu razem z kicią. To nie jest trudne a oszczędziłoby kotce stresu. Chyba że weci chcą mieć kotkę na oku co by mnie zdziwiło, bo rzeczywiście jej życie było zagrożone.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości